Nadszedł taki czas, że więcej oglądam filmów niż czytam książek, to nie znaczy że w ogóle nic nie czytam, recenzje jednak pojawią się później.
Miałam to szczęście że w ciągu tygodnia obejrzałam aż trzy produkcje BBC. Filmy kostiumowe realizowane przez tą angielską stację zawsze są dobrej próby. Jeśli ktoś lubi szelest sukien, piękno wnętrz i niebanalne historie w doskonałej obsadzie aktorskiej nie zawiedzie się. Serdecznie polecam wszystkie trzy obrazy, choć jak zwykle nie powstrzymam się przed kilkoma krytycznymi uwagami.
MŁODA WIKTORIA
Królowa Victoria, najdłużej panująca monarchini w historii Wielkiej Brytanii ostatnio nie jest ulubienicą filmowców, dlatego trzeba docenić że poświęcono aż 100 min, wyłącznie młodości królowej. Dało to możliwość przybliżenia widzom burzliwych początków panowania Victorii, genezy objęcia przez nią tronu oraz jej miłości do księcia Alberta. Film nie odbiega od schematów typowych dla biografii postaci historycznych, lecz trzeba przyznać że całość : muzyka, zdjęcia i gra aktorska są na bardzo dobrym poziomie. Nie porwał mnie ten obraz ale z wielką przyjemnością obejrzałam. Chciałabym aby bohaterowie mieli więcej życia w sobie, ale cóż może to epoka naznaczona tak mocno konwenansami ograniczała w dużej mierze emocje.
Księżna
„Księżna” to następny obraz z przepięknymi kostiumami, fryzurami, wnętrzami ,zdjęciami, świetnie osadzony w epoce. Opowieść o Georgianie Spencer, księżnej Devonshire, pięknej bogatej, uwielbianej przez socjetę i lud angielski ale ogromnie nieszczęśliwej w swym małżeństwie. W filmie pada kwestia że cała Anglia kocha Georgianę, oprócz jej męża. Ponieważ księżna jest krewną w bezpośredniej linii księżnej Diany Spencer, nasuwają się niewątpliwie porównania pomiędzy tymi dwoma kobietami których dzieliły ponad dwie epoki.
„Księżna” , choć były na to warunki, nie jest ilustracją budzącej się samoświadomości kobiet. Po wszystkich tematach dotykających większego znaczenia ówczesnych dam w życiu publicznym i ich praw, scenarzysta prześlizgnął się, zgrabnie na plan pierwszy wysuwają się nieszczęścia i uczuciowe zawirowania Georgiany. Choć nie czytałam książki Amandy Forman "Georgiana, Duchess of Devonshire", na podstawie której powstał scenariusz, to mam przeczucie że kładzie ona, równie silny nacisk na działalność którą prowadziła Księżna Devonshire. To właśnie poszukiwania nowych ideałów, zaangażowanie w życie polityczne, wyróżniało ją spośród wielu arystokratów tamtej epoki. Ostatecznie jednak przegrała i podporządkowała się światu w którym przyszło jej żyć.
Keirze Knightley powierzono rolę tytułowej bohaterki, nie do końca był to szczęśliwy wybór, ale mimo wszystko uważam że aktorsko dość dobrze sobie poradziła. Na tyle dobrze, że przyćmiła lekko Ralph'a Fiennes'a, jej filmowego męża.
DANIEL DERONDA
Gwendolen Harleth ma wszystkie atuty które pozwalają jej marzyć o dobrym zamążpójściu. Jest wykształcona, piękna i inteligentna i przebojowa, umie postawić przed sobą priorytety którymi będzie się kierowała w życiu, jednym z nich jest dewiza „że nigdy nie będzie biedna”. Kiedy jej rodzina popada w kłopoty finansowe, decyduje się na ślub z jednym z bogatszych ludzi w okolicy, wiedząc o tym że Grandcourt, jej przyszły mąż, ma zobowiązania wobec innej kobiety. Szybko dokonuje odkrycia że jej małżonek jest zimny i wyrachowany a ona sama ma służyć jako ozdoba domu całkowicie podporządkowana woli swego Pana. Swoim rozczarowaniem, rozterkami i strachem dzieli się z Danielem Derondą, którego uważa za swojego jedynego przyjaciela. Daniel ogromnie zafascynowany osobą Gwendolen, jest w stanie zrobić dla niej wiele, pragnie pomóc, służyć jej oparciem. To dżentelmen w każdym calu, który nieoczekiwanie dla samego siebie staje się opiekunem innej kobiety, młodej żydówki Mirah Lapidoth którą ratuje przed samobójstwem. Sprawy zaczynają się coraz bardziej komplikować. W Mirah zakochuje się jego najlepszy przyjaciel, Gwendolen jest coraz bardziej przerażona swoimi relacjami z mężem i pragnie zapewnień Daniela że w krytycznej sytuacji ten pomoże jej. Sam Deronda, człowiek bez pozycji, wychowanek w domu sir Mallingera, dowiaduje się nowych rzeczy o swoim pochodzeniu.
Trzeci film to ekranizacja powieści George Eliot „Daniel Deronda” Jest to miniserial na który składają się trzy odcinki. Przyznaje że spośród tych obrazów o których jest tutaj mowa, to właśnie „Daniel Deronda” zrobił na mnie największe wrażenie. I to nie tylko świetna gra aktorska, podobnie doskonała część wizualna jak w poprzednich filmach, ale głównym atutem jest poruszająca fabuła. Doskonałe studium postaci, ich relacji, przemian jakie w nich zachodzą. To opowieść o poszukiwaniu samego siebie, swojego miejsca i przeznaczenia i choć streszczenie fabuły może brzmieć jak harlequine, zapewniam Was że nim nie jest, a to co najlepsze w tym filmie to brak schematów i element zaskoczenia.
Oj tak. BBC robi piękne filmy kostiumowe! Młoda Wiktoria był pierwszym filmem pełnometrażowym tej stacji, z którym się spotkałam i muszę przyznać, że całość wywarła na mnie niesamowite wrażenie, począwszy od aktorki, kończąc na kostiumach, bo te wyglądały jakby je żywcem wyjęto z historii. Jedyne, co mam tutaj do zarzucenia, to aktor grający ks. Alberta, męża królowej. Ja po prostu nie mogłam się do niego przyzwyczaić! Miałam wrażenie jakby on był z Wiktorią tylko z powodu tego, że ona jest następczynią tronu, a w rzeczywistości wyglądało to przecież inaczej (naprawdę nie lubię jak twórcy dostosowują historię pod siebie...)
OdpowiedzUsuń"Księżna" to film piękny z niesamowitymi kostiumami i obsadą. Wybór Keiry był tutaj bardzo trafny! Jak teraz sobie o tym myślę, to dochodzę do wniosku, że nikt inny nie pasowałby mi do roli tej konkretnej kobiety.
A trzeciego filmu nie znam, więc się nie wypowiadam.
A ja właśnie polecam trzeci film, dla mnie najlepszy, bardzo go lubię i czasami do niego wracam
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń