poniedziałek, 31 października 2011

Coffee Prince

The 1st Shop of Coffee Prince


Powrót do dram koreańskich. Przyznaje że to był miło spędzony czas. Może nie na takiej huśtawce emocji, jak poprzednio, ale jedno mogę napisać- świetnie się bawiłam. Pomimo tego że ponownie przyszło mi się zmierzyć ze schematem udawania chłopaka przez dziewczynę. Naprawdę nie wiem czy tylko ja mam takie szczęście i losuje takie filmy, czy oni właściwie ten temat przerabiają na wszystkie możliwe sposoby?

Trzeba jednak przyznać, że ta drama odrobinę różniła się od poprzednich które widziałam. Po pierwsze, pomimo tego że dziewczyna udawała chłopaka, to nie można o niej powiedzieć że się za niego przebierała. Ona po prostu taki styl miała, wygląd plus zachowanie i właściwie o tym że jest kobietą wiedziało zaledwie kilka najbliższych jej osób. Czasami było jej na rękę by nie wyprowadzać ludzi z błędu odnośnie płci. Tym sposobem mogła podejmować się prac lepiej płatnych, a to w sytuacji gdy trzeba było utrzymać dom i rodzinę, miało ogromne znaczenie. Po drugie główna bohaterka w porównaniu z poprzedniczkami które znalazły się w podobnej sytuacji, przejawiała więcej inicjatywy, była pełna energii , nie miałam wrażenia że jest listkiem którego prądy zdarzeń unoszą, a ona biedna nie wie co ma ze sobą począć. Z całą pewnością odbiega także od stereotypu księżniczki, delikatnej, zwiewnej i onirycznej. Dla mnie miała co najmniej kilka nie zdiagnozowanych schorzeń, na pewno ADHD, z całą pewnością tasiemca lub inną chorobę pasożytniczą przewodu pokarmowego, bo ilości jedzenia które pochłaniała były niesamowite. A jeśli dodam że ćwiczyła tekwondo, i miała niesamowitą siłę, oraz wyjątkowo mocną głowę jak na azjatkę, to już właściwie trudno to wszystko wtłoczyć w różową sukienkę. Znalazł się jednak mężczyzna który przypomniał jej że jest kobietą, albo inaczej zaakceptował ją taką jaka jest.




Powiem szczerze że pokochałam tę parę, z ich wszystkimi perypetiami, omyłkami, kłótniami. Byli słodcy, zabawni, wkurzający, czyli tak jak trzeba. Pokochałam także atmosferę miejsca pracy bohaterki czyli tytułową kawiarnię Coffee Prince. Za równo główne postacie jak i te poboczne bardzo sympatyczne. Wątek drugiej pary, równie ciekawy i skomplikowany. Facet po prostu bombowy. Na pewno zapadnie mi w pamięć, babcia, głowa imperium rodzinnego, która twardą ręką trzymała cały interes ale miała ogromną słabość do gier komputerowych i swego wnuka.

Z całą świadomością nie skupiam się na fabule, bo jak zwykle to tylko tło, ale spokojnie jest na tyle ciekawa i wciągająca że ja się nie nudziłam. No może w 17 odcinku, przewinęłabym do samej końcówki i niewiele bym straciła.



Ta drama jeszcze czymś się różni od tych wcześniejszych które widziałam. Jest ogromna chemia pomiędzy bohaterami, ale odpowiednio spożytkowana. Jakoś więcej się całują i łóżko nie jest aż takim tematem tabu w tym filmie. Więc nie zawsze wszystko się kończy tylko na powłóczystych spojrzeniach. A poza tym rządzą oczywiście schematy. I chce się lekko udławić słowami które padły kilka dni temu na tym blogu. Nie poznałam się wtedy na jednym takim przystojniaku, ale i lekko oślepił mnie Sukki. Tutaj dużo jaśniej mi się patrzyło i ten sam aktor z dłuższymi włosami wydał mi się o wiele bardziej interesujący.

Odbieram atmosferę tego filmu tak bardzo sielsko, ale ja się czuję z tym bardzo bezpiecznie. Pomimo przeszkód, mimo kłód rzucanych pod nogi, jak to w rodzinie, wszystko idzie właściwym torem. Każdy musi się zmienić, każdy musi coś zrozumieć by iść naprzód, by coś osiągnąć.



P.S Oglądałam prawie całą dramę na Wiki, tam pojawiają się komentarze fanów podczas filmu, które momentami są denerwujące i rozpraszające a momentami naprawdę ogromnie zabawne.

niedziela, 30 października 2011

Ouran High School Host Club- drama


O fabule krótko

Do elitarnej szkoły dla bardzo bogatej młodzieży, dzięki stypendium,trafia dziewczyna z niższych warstw społecznych. Niefortunnie tuż po przybyciu, rozbija drogocenną wazę w jednym z szkolnych klubów. Ponieważ nie ma pieniędzy, jest zmuszona odpracować dług jako host. I jak to w haremówkach bywa ona jedna i stado przystojniaków.

Nie wiem jak się kończy ta historia, bo po trzecim odcinku poległam. Nie czytałam mangi, nie oglądałam podobno świetnego anime, więc może to jest właśnie przyczyna tego że mi się nie podobała. Jest jeszcze taka możliwość że wyrosłam z takich wygłupów, a to by już było niebezpieczne.
W każdym bądź razie, dla mnie ta drama była za bardzo animowa, te wszystkie chwyty z anime są fajne w tym gatunku, w dramie zbyt duże ilości zaczęły mnie po prostu drażnić. Jest tyle rzeczy do obejrzenia że szkoda mi było czasu na Ouran High School Host Club.

czwartek, 27 października 2011

'Sny' Akiro Kurosawa





Tak w ramach zgłębiana kultury azjatyckiej, dzisiaj w TV trafiłam na film japoński. Właściwie zaczęłam go oglądać kilka minut po jego rozpoczęciu, więc aż do pojawienia się końcowych napisów, nie miałam pojęcia że jest to dzieło Kurosawy.

Reżyser podjął się wielkiego wyzwania, zekranizował swoje wizje senne. Brak związku pomiędzy ośmioma snami, może trochę dziwić, ale nie mnie. Do tego przyzwyczaiły mnie przecież mangi, że zawsze można się doszukać elementów spajających to wszystko w jedną całość. Tutaj historie łączy postać głównego bohatera, którym tak naprawdę jest sam reżyser w różnych okresach swojego życia.

Piękny poetycki film z przesłaniem. Każdy sen niósł w sobie morał i pewne wskazówki dla ludzkości. To uniwersalne przestrogi aby szanować naturę, pamiętać że wszystko jest nam dane na chwilę, a w zetknięciu z żywiołami jesteśmy właściwie nadal bezsilni. Nasza pycha prowadzi nas często w złym kierunku,a o ludziach świadczą czyny za które powinniśmy brać odpowiedzialność. Zaś postęp nie zawsze oznacza krok do przodu w wymiarze moralnym. Nic nowego, ale w jaki piękny sposób opowiedziane.

To co zawsze jest w stanie mnie zachwycić to obraz, a tutaj poetycka estetyka scenografii i zdjęć zapadnie mi z pewnością na długo w pamięć. Delektowałam się tym malarskim dziełem jaki stworzył Kurosawa. Niezapomnianym przeżyciem była wędrówka wraz z głównym bohaterem, wewnątrz obrazów Van Gogha, podczas jednego ze snów. Realia odtworzone na najwyższym poziomie. Ten film to raczej artystyczne dzieło, dla wielu zapewne nudne, bez nagłych zwrotów akcji, z mnóstwem symboli, których właściwie bez znajomości kultury Japonii widz zapewne nie jest w stanie prawidłowo zinterpretować. Bardzo mi się podobały nawiązania do tradycyjnego teatru japońskiego Kobuku, mogę się tylko domyślać także, że istniały odniesienia do postaci które istnieją w legendach ludowych, zapewne znanych każdemu mieszkańcowi państwa kwitnącej wiśni.
Marzenia senne, jak je ładnie nazywamy to nie tylko przyjemne obrazy, ale także koszmary które nas prześladują. I takie właśnie były te historie, czasami sielankowe, czasami przerażającej. Te ostatnie to właściwie zbiorowe traumy, które zapewne istnieją w świadomości Japończyków. Szczególnie wrażenie w kontekście ostatnich wydarzeń w Japonii, zrobiła na mnie opowieść o elektrowni jądrowej. Wizje prawie można uznać za proroczą biorąc pod uwagę że film powstał w 1990 roku. Padają tam takie oto słowa, cytat niedosłowny "Japonia jest mała, gdzie mamy uciekać..." "Wszyscy się znaleźli na dnie morza". I niezapomniany widok głównego bohatera który wymachuje kurtką by odgonić pył radioaktywny.

Film ciężki w odbiorze, ale bardzo mi się podobał.

Oto 8 historii którymi się z nami podzielił Kurosawa

Promienie przez deszcz


Brzoskwiniowy sad

"Ja nie płakałem ponieważ nie będę mógł zjeść brzoskwini, tę mogę sobie kupić. Ja płakałem nad ściętym sadem którego kwitnących drzew już nikt nigdy nie zobaczy ani się nimi nie będzie mógł cieszyć "


Śnieżyca

Morał dla mnie taki, nie dajmy się omamić "Ciepłym śniegiem i gorącym lodem"


Tunel


Wrony



Góra Fuji w ogniu

"Japonia jest mała, gdzie mamy uciekać..."


Płaczący demon


Wioska młynów wodnych

Postęp cywilizacyjny nie zawsze oznacza postęp w wymiarze człowieczeństwa.

Merry stayed out all night




W pogoni za Sukkim, w niedługim odstępie czasu obejrzałam następną dramę z jego udziałem. Tym razem udało mi się uniknąć w fabule schematu przebierania się za chłopaka. Za to główna bohaterka Ui Mae Ri (Moon Geun Young), pieszczotliwie zwana Merry,jest oczywiście biedną i nieszczęśliwą dziewczyną, nie odbiega od stereotypu obowiązującego w dramach, dodam że strasznie naiwną. Po raz kolejny się powtórzę ; zauważam to, analizuje, a pomimo tego wcale mi to nie przeszkadza. Rozumiem doskonale że to taka konwencja. Wróćmy do biednej Merry, bez matki ale za to z ojcem dłużnikiem na karku. Dodatkowo prowadząc nie swój samochód potrąca chłopaka na ulicy. Ten po lekkim zamroczeniu wstaje i rusza swoją drogą. Pod naciskiem właścicielki samochodu jak i z pełną świadomością że chłopak może żądać odszkodowania, Merry puszcza się w pogoń by go odszukać i uzyskać oświadczenie że poszkodowany nie rości sobie żadnych pretensji. Odnajduje go i tutaj zaczynają się kolejne perypetie tych dwojga. Tym bardziej że po pewnym czasie pojawia się ten trzeci. Prawdziwy książę z bajki, czyli kasa, uroda (podobno super przystojny, heheheh- jak dla kogo, ja się nie poznałam) i dobre serduszko. Właściwie Merry miota się przez 14 z 16 odcinków pomiędzy tymi dwoma Panami. Pomimo schematów i oczywistości z uwagą śledziłam poczynania Merry. Prawie zawsze prawdomówna, nikogo nie chcąca skrzywdzić, miła, dobrotliwa , gospodarna i oczywiście wpadająca nieustannie w kłopoty. Taka jest właśnie idealna główna bohaterka. No może ciutkę niezdecydowana ale nie oczekujmy za wiele, co by się działo przez 14 bitych godzin, gdyby dziewczyna wiedziała czego chce? No właśnie.






No ale będę szczera, nie dla Merry odpaliłam tę dramę tylko dla Sukkiego, jego śledziłam w tym filmie jeszcze uważniej. Zupełnie inna rola niż w You're Beautiful , moim zdaniem dużo gorszy scenariusz, więc pole do popisu mniejsze, ale pomimo tych mankamentów, byłam oczywiście zauroczona. Tym bardziej że Kang Mu Kyul grany przez Jang Geun Suka , to oczywiście doświadczony przez życie i los prawie bezdomny muzyk, którego w pierwszym odruchu natychmiast chcesz adoptować. Poza tym to artysta więc już ma duży plus u mnie, romantyk do bólu, udawał oczywiście że jest inaczej, i taki słodki i kochany a jak trzeba to i zawalczy o Merry, charyzmę także posiada i nie waha się jej użyć. Tak więc chociaż nie przepadam za długimi włosami u facetów to natychmiast wydały mi się a propos w tej sytuacji, tak samo z rzewnymi balladami których z zasady nie lubię, ależ oczywiście w tej dramie okazały się jak najbardziej na miejscu. Właściwie niepokojąco wszystko czego się tknął główny bohater było ok. Na miejscu Merry naprawdę nie zastanawiałam bym się przez czternaście godzin. Ale to dobrze że miała takie dylematy można było się przynajmniej przyjrzeć Sukkiemu nie tylko w akcji aktorskiej ale i w nowych odsłonach modowych. Po prostu w tej dramie dopiero zaczął szaleć w stylistyce. Widać ogólnej koncepcji filmu to nie przeszkadzało, więc mieliśmy prawdziwy pokaz ulubionych ciuchów Sukkiego. Dodam tylko, tak mimo chodem, że oczywiście nie bardzo trawię jak faceci tak się ubierają ale …. ba nie on, jemu jest we wszystkim wspaniale. :)




Teraz nastąpi autokrytyka, wiem że jest źle, zdaje sobie sprawę że się pogrążyłam tym filmem w kwestii Jang Geun Suka ale na wojnie i w miłości podobno wszystko dozwolone. Widząc mój ciężki stan – odstawiam Sukkiego na pewien czas, przynajmniej nie będę zaczynała nowych dram z nim. Postanowione, tylko na ile będę miała silną wolę.

A drama bardzo fajna swoją drogą, trzyma w napięciu, sentymentalna bardziej niż śmieszna, ale dla wielbicielek takiego kina – godna polecenia. No i te piosenki, jak zwykle zapadające w ucho na długo.

środa, 26 października 2011

Londyński bulwar


W ramach odczulania postanowiłam obejrzeć coś nieazjatyckiego. Aktorzy świetni, a polecenie osoby znajomej to przecież najlepsza rekomendacja.

Krótkie streszczenie za stopklatką

Mitchell (Collin Farrel) po trzech latach wychodzi z londyńskiego więzienia i próbuje zerwać z przestępczą przeszłością. Na jego drodze pojawia się samotna i piękna aktorka Charlotte (Keira Knightley) , żyjąca w blasku fleszy paparazzich. Niełatwo im będzie zacząć nowe życie, zwłaszcza że o Mitcha wkrótce upomni się świat kryminalnego podziemia, z bezwzględnym gangsterem Gantem na czele...


Kilka plusów które odnalazłam w tym obrazie. To nawiązanie do lat 50 i 60, kina tamtej epoki, maniery i stylu w jakim pokazywano głównego bohatera. Podobały mi się ten gangsterski szyk pod krawatem, piękne samochody i muzyka która towarzyszyła dość szybko idącej naprzód akcji. Kilka charakterystycznych postaci, które zapadną mi pewnie w pamięć, świetna rola Ben'a Chaplina, który grał takiego śliskiego gnojka. Cudowna rola, jak zwykle zresztą Davida Thewlisa, tutaj wcielił się postać 'wolnego człowieka', ciągle na haju, który wyrzucał z siebie tyle prawd życiowych, że bije pokłony. Był naprawdę świetny.

Sam film na dobrym poziomie ale bez żadnych rewelacji. Przeciętnie jak na swoje możliwości zagrał Collin. Postać którą grała Keira , to doczepiona na siłę do fabuły kobieta, po to tylko aby główny bohater miał romans. Knightley w każdy następnym filmie, w którym ją widzę, wygląda coraz gorzej, chyba niedługo się będziemy nią cieszyć jak w takim tempie będzie znikać :(

Naprawdę z pełną odpowiedzialnością, jeśli ktoś lubi takie klimaty, mogę polecić muzykę z tego filmu, utwory są doskonale dobrane i świetnie budują klimat
Szczególnie Kasabian, zrobili na mnie wrażenie

http://youtu.be/qlLErD47ymM






A morał z tej historii jest taki, chociaż nie wiem jakbyś się starał czasami nie można się uwolnić z bagna w którym się tkwi. I zacytuje słowa które główny bohater wypowiedział nad grobem swojego przyjaciela 'Wszyscy mamy przejebane'



Szczerze? Próba odczulenia się nie powiodła, to nie te klimaty i nie taki film by się przebić przez azjatycką gorączkę w której obecnie jestem :D

You're Beautiful



Co tu dużo pisać, po skandalu zaczęłam szukać innych dram koreańskich. Wysoko we wszelkich top listach widziałam ciągle pojawiający się tytuł „You're Beautiful”. Właściwie dokładnie nie przeczytałam o czym jest ten film, z radości że mam dostęp do oglądania on-line, odpaliłam tę dramę.

No i totalne zdziwienie. Znowu ten sam schemat. Przeróżne skomplikowane okoliczności zmuszają główną bohaterkę do przebrania się za swojego brata bliźniaka. Nie żebym miała pretensje o schematy, daleka jestem od tego, bardziej wydaje mi się śmieszny ten zbieg okoliczności. Jak się potem okazało, wielce szczęśliwy, ponieważ ta drama okazała się kolejnym strzałem w dziesiątkę.

Żeby było jeszcze bardziej dramatycznie dla głównej bohaterki, jest ona w nowicjacie i przygotowuje się do ślubów zakonnych. A tu takie wyzwanie trzeba pomóc swojemu bratu by jego kariera muzyczna nie legła w gruzach i poudawać przez chwilę Go Mi Nam (Park Shin Hye). Ponieważ bohaterka ma dobre serce (wiadomo, prawie zakonnica) zgadza się na tą krótką zamianę, tylko do czasu gdy brat wydobrzeje i wyjdzie ze szpitala. Poprzez swoją izolację w zakonie, nie bardzo jest świadoma, że przyjdzie jej dołączyć do jednego z bardziej popularnych zespołów na rynku o wdzięcznej nazwie A.N.JEEL. Ogólnie koreańskie panny wydają się być bardzo naiwne i niewinne, ale połączenie koreańskiego dziewczęcia z prawie zakonnicą to bezapelacyjnie szczyt. Do tego Go Mi Nam, to chodząca generatorka kłopotów o nadzwyczajnych zdolnościach wpadania w nie. Ale czy to jest zarzut do komedii romantycznej? Tym bardziej że niedoszła zakonnica zostaje wrzucona w wir kariery show biznesowej znienacka. No i otaczają ją przystojni i wielce nią zainteresowani koledzy z zespołu. Można stracić głowę, przyznaje.



Przyznaje, że ja też ją straciłam, w sumie do tego samego mężczyzny co Go Mi Nam, jesteśmy zgodne w tym punkcie. Widziałam już w moim życiu nie jeden film, przeczytałam masę książek, ale takiego antybohatera w którym się z miejsca zakochuje, mój umysł jeszcze nie doświadczył. Filmowy Tae Kyung, lider zespołu, powinien budzić niechęć . Bo to przecież człowiek o tylu denerwujących cechach. Ale wszystko w nim kocham! I to że jest egoistą, pedantem, ma narcystyczny stosunek do siebie. Nawet to że jest hipochondrykiem, przeczulonym na własnym punkcie, oraz mało domyślnym idiotą, kurczę- nawet to mi się w nim podoba. Nie ukrywam że do fascynacji tą postacią przyczynił się zapewne Jang Geun Suk. To on wykreował tego kochanego megalomana. Postać zagrana po mistrzowsku, przerysowana tam gdzie trzeba, komediowa tam gdzie trzeba i słodka też w odpowiednich miejscach. Nie ujmuje oczywiście innym aktorom którzy naprawdę spisali się świetnie w tym filmie, ale gdyby nie Jang Geun Suk, ten film nie miałby takiego uroku. Przynajmniej dla mnie. Tak więc stałam się z połową Azji fanką tego oto Pana, którego znakiem rozpoznawczym w tej dramie jest tajemniczy Dziubek, i tak też został ochrzczony przez Anie i przeze mnie



Nie sposób także nie wspomnieć o piosenkach , które towarzyszą filmowi, przecież to film o zespole muzycznym, nie mogło ich więc zabraknąć. Są niewątpliwe świetnie ilustrującymi utworami szybko wpadającymi w ucho. I oto chodzi właśnie w dramach. Dodatkowym atutem jest to że aktorzy je sami śpiewają, więc jest pełnia szczęścia. Tym bardziej że większość wykonuje Jang Geun Suk. Tą dramą wpadłam w Sukkiego po uszy , przynajmniej na pewien czas.

czwartek, 20 października 2011

Jang Geun Suk - Hello Hello

Właśnie przeszłam pranie mózgu :))))
Może posłużę się formułą Misakiego bo najlepiej wyraża co czuję

Nienawidzę ballad, nienawidzę ballad, to jest niemożliwe żeby mi się podobały

A więc cały dzień ; Hello, Hello

niedziela, 16 października 2011

Sungkyunkwan Scandal i Supreme Team

Właściwie kontynuuje temat poniższy. Na dobry humor, na niedzielny wieczór, nigdy się nie nudzi Song Joong Ki w Scandalu



A przy okazji nowe odsłona koreańskiego hip hopu alternatywnego Supreme Team
http://youtu.be/pLDXOebjblk

sobota, 15 października 2011

Sungkyunkwan Scandal


Ta drama to miłość od pierwszego wejrzenia z youtuba. Nie wiedziałam o czym, nie wiedziałam skąd, ale jak zobaczyłam kilka kadrów z tego filmu zrozumiałam że muszę go obejrzeć. I się nie zawiodłam, bo nie tylko dostałam przepiękny obrazek, który mnie zachwycił ale i naprawdę wciągającą fabułę. To moja pierwsza koreańska drama i jestem po prostu zauroczona.



Właściwie mało oryginalna historia, dziewczyna która przebiera się za chłopaka, żeby zmienić swoje życie, ale przede wszystkim by pomóc rodzinie. Akcja rozgrywa się w osiemnastowiecznej Korei . Takie posunięcie ze strony kobiety w tamtych czasach było aktem odwagi ale i chęci realizacji w obszarach które były dla płci pięknej niedostępne. Na skutek skomplikowanych zdarzeń, trochę wbrew sobie, główna bohaterka trafia na uczelnie którą kształci przyszłych wysokich urzędników państwowych. Ukrywając swoją płeć musi sobie radzić nie tylko z wymaganiami edukacyjnymi, ale przede wszystkim z mężczyznami którzy ją otaczają. Akcja tego filmu raczej nie daje odpocząć widzowi, no może poza komplikacjami politycznymi które się nasilają pod koniec serii. Za to zawirowania uczuciowo –emocjonalne trzymają w napięciu cały czas. Mamy więc tło historyczne, piękne kostiumy, charakterystyczne postacie, tajemnice, przygody, przyjaźń i romans. No i nie można zapomnieć że są obecne i bardzo istotne wątki humorystyczne. To wszystko uzupełnia się doskonale i otrzymujemy przeszło 20 godzin naprawdę świetnej zabawy.




Teraz będzie długa lista tego co podziwiam w tej dramie. Scenariusz, bo naprawdę mam wrażenie że wykonano doskonałą pracę. Nie widziałam anime ani nie czytałam mangi, ale to co zobaczyłam w tym filmie było z pewnością na wysokim poziomie pod względem realizacji, nowocześnie a jednocześnie z ogromnym wyczuciem. Świetne dialogi, sceny komediowe, dobór aktorów do ról charakterystycznych. Choć lekkie zastrzeżenia do głównego bohatera granego przez Park Yoon Chee , może obrał taki schemat ale gdyby nie dialogi to niczego byśmy się dowiedzieli z wyrazu jego twarzy;) . Pozostali aktorzy to po prostu dla mnie mistrzostwo świata, szczególnie dwóch Panów którym oddałam hołd już w filmach na youtubie. Song Joong Ki i Yoo Ah In są dla mnie prawdziwym odkryciem. Dużym atutem tego filmu są postacie bardzo charakterystyczne i odrobinę przerysowane ale jednocześnie ogromnie ujmujące. Odnajduję w tej dramie troszeczkę klimat przedwojennych polskich filmów.Elementem który dopełnia ten piękny obrazek to muzyka, za równo piosenki napisane specjalnie do tego filmu jak i ilustrujące tematy muzyczne . Zdjęcia, wykorzystanie światła, sceny w pomieszczeniach, plenery tylko mogę wzdychać. Podobnie nad scenografią i oczywiście nad cudownymi kostiumami. Można by tak jeszcze długo na temat.
Zdaje sobie oczywiście sprawę że jest to świetny serial w swojej kategorii, żadne nadzwyczajne dzieło artystyczne a bardzo dobra komedia romantyczna z historycznym tłem. Na długie jesienne wieczory w sam raz. Na pewno będę do bohaterów tego filmu jeszcze nie raz wracać.

czwartek, 6 października 2011

Wołomin 6.10.11

martan07rajče.net

martan07rajče.net

martan07rajče.net

martan07rajče.net

martan07rajče.net

martan07rajče.net

martan07rajče.net

martan07rajče.net

martan07rajče.net

Nikon Coolpix S5100

Sekaiichi Hatsukoi


Ponieważ rozpoczął się drugi sezon Sekaiichi Hatsukoi, warto o nim napisać kilka ciepłych słów. Dlaczego ciepłych? Otóż bo odnajduje tutaj wszystko to co lubię :dobrą fabułę, miłość i humor. A to równa się świetnej zabawie podczas oglądania.

W tym anime śledzimy losy edytorów mang pracujących w dziale Emerald wydawnictwa Murakawa. I się dobrze składa że właśnie tam autorka umieściła swoich bohaterów, bo ten film to kopalnia wiedzy na temat tworzenia mang. Szczególnie dla osób słabo orientujących się w temacie, czyli takich jak ja. Oczywiście osią zdarzeń są perypetie trzech par. Od strony psychologicznej doskonała charakterystyka postaci, jak zwykle u Shungiku Nakamury. To już wiedzą fani jej wcześniejszej mangi Junjou Romantica, że w tym ta pani jest naprawdę świetna. Może odrobinę, jak dla mnie za mało graficznie zróżnicowani są bohaterowie, ale to tylko kwestia przyzwyczajenia. Po już kultowym Junjou, ta sama ekipa zdecydowała się zrealizować Sekaiichi Hatsukoi. I nie zawiedli nas widzów. Anime naprawdę godne polecenia.

Pierwszy odcinek drugiej serii jest naprawdę świetny, końcówka mnie tak rozbawiła że nie mogłam przestać się śmiać. Czekam z niecierpliwością na dalsze losy chłopaków

środa, 5 października 2011

Moon Jae Shin (Yoo Ah In)

Oto następna postać z Sungkyunkwan Scandal w której jestem zakochana. Tradycyjnie w tej intencji powstał film. Nie umiem zrozumieć i nigdy tego nie pojmę, jak główna bohaterka była tak ślepa na Świruska...

wtorek, 4 października 2011

Goo Yong Ha ( Song Joong Ki )

Dzisiaj dzień tej piosenki i niejakiego Yaorina, czyli Wdzianka jak ładnie ochrzciła go Ania.

Filmik stworzony szybciutko przeze mnie po odkryciu utworu EPIK HIGH Fallin' w roli głównej bohater Sungkyunkwan Scandal przezabawny Goo Yong Ha , świetna kreacja Song Joong Ki

poniedziałek, 3 października 2011

Portret malarki

Portrety zadaniowe na kurs fotograficzny. Moja koleżanka: malarka, doktor nauk biologicznych, sędzia kynologiczny...


Od 30 września 2011


Od 30 września 2011

Od 30 września 2011

Od 30 września 2011

niedziela, 2 października 2011

Mimi

Mimi czyli pierwszy w Polsce Lancashire Heeler, w wieku 7 miesięcy. Na szczęście nikt nie uwierzy że to taki rasowy kundelek ... a tym bardziej że jego przeznaczeniem jest praca przy zaganianiu bydła




Sesja wczoraj po południu. Nikon D70s, Sigma 70-200 mm