W ciągu tygodnia miałam przyjemność być na dwóch imprezach koreańskich w Warszawie. Pierwsza odbywała się Centrum Kultury Koreańskiej i była finałem konkursu na recenzję koreańskich dzieł literackich. Oprócz rozdania dyplomów i nagród, zgromadzeni mogli posłuchać muzycznych występów i pooglądać tradycyjny taniec koreański. Jedną z większych atrakcji była możliwość spróbowania potraw koreańskich.
Wczoraj natomiast odbył się koncert muzyki poważnej ku naszemu miłemu zaskoczeniu też zakończony poczęstunkiem. Muzycznie była to prawdziwa uczta dla duszy. Wykonawcy polscy i koreańscy,z przewagą tych drugich, repertuar polsko- koreańsko- włoski :)
A główną przyczyną tego przydługiego wstępu jest Arirang, czyli tradycyjna folkowa piesń, która uzyskała w tym tygodniu status dziedzictwa światowego i została wpisana na listę Unesco. Na koncercie wysłuchaliśmy Arirang w wykonaniu chóru chłopięcego i było to naprawdę niesamowite przeżycie.
Wklejam kilka wersji tego utworu.
Symfonicznie też to pięknie brzmi :D
O matko, jak ja żałuję, że nie mieszkam w Warszawie, ani w okolicach -.- Tyle ciekawych rzeczy się tam dzieje, powiązanych z Azją.
OdpowiedzUsuńJeśli zaś chodzi o ten utwór, to jest przepiękny, we wszystkich możliwych wersjach;) Chociaż mnie do gustu najbardziej przypadła ta symfoniczna wersja;)
Przez parę tygodni nie buszowałam po blogach ( nawet nie wiedziałam, że Walerianka jest w Polsce ), ale dzisiaj mamy wyjątkowy dzień, więc wpadłam złożyć życzenia WESOŁYCH ŚWIĄT !
OdpowiedzUsuńOOO jak ja bym chciała być na takim koncercie eh:/
OdpowiedzUsuńnie sprawiedliwe jest to życie :D
O widzę że lubisz anime i mangę ^^ tak więc zapraszam na moją stronkę http://katsumi.com.pl/news.php
OdpowiedzUsuńWwoowowww !!! Ale jaja a mnie ne było ne fair :P
OdpowiedzUsuńWreszcie odsłuchałam - najbardziej mi się podoba wersja 2# - jest bardzo folkowa i ma nutkę , która mi pozwala sobie wyobrazić kogoś z ludu przy pięknym krajobrazie, gdzie sadzi ryż i robi coś zwyczajnego :) Wersja symfoniczna jest niesamowita! Chór niczego sobie ale urzekła mnie jednak ta 2 :)
OdpowiedzUsuńW takich chwilach żałuję, że nie mieszkam już w Warszawie.
OdpowiedzUsuń