Gdyby ktoś mi wcześniej powiedział że popadnę w taką emocjonalną huśtawkę z powodu tego filmu, to może bym tak szybko nie zabrała się za jego oglądanie. Choć wewnętrzny głos mnie ostrzegał, że ja i Sukkie, to niestety problemy z samą sobą gotowe. Jestem przekonana jednak że nie można wszystkiego zrzucić na jego barki. To ten film, ten temat plus ręka reżysera znanego z mistrzowskiego podejścia do melodramatu, dały bombę emocjonalną. Postaram się być obiektywna, może nawet nadmiernie krytyczna, bo musicie mi wybaczyć moja ocena i odbiór Love Rain nie może być zupełnie pozbawiona czynnika pod postacią Sukkiego.
Akcja filmu toczy się w dwóch epokach. Dlatego fabułę należy podzielić na dwie części.
Lata 70-te
Ach jakże wspaniałe były te lata w tym filmie. To jak wyprawa do innej krainy. Można by prawie uwierzyć, że było cudownie w tamtym okresie, gdyby od czasu do czasu nie reżim, który dawał znać o sobie. Chociaż czuło się, że ludzie są ograniczani przez państwo, to tak naprawdę nic nigdy się nie zmienia. Młodzi muszą przeżywać swoje przyjaźnie, pierwsze poważne związki, stawać przed dylematami dorosłych z głową pełną marzeń. A sceneria lat 70-tych tylko temu wszystkiego dodawała uroku.
Czy można się w kimś zakochać w ciągu trzech sekund? To właśnie się spotkało
Seo In Ha (Jang Geun Suk) który jest studentem kierunków artystycznych. Pewnego dnia ujrzał dziewczynę, która zawładnęła jego sercem. Cicha, spokojna i małomówna
Kim Yoon Hee (Im Yoon Ah)robi niesamowite wrażenie na chłopaku. Krąży wokół niej,obserwuje ją, maluje jej portret, wielbi z daleka i na skutek małego wypadku wchodzi w posiadanie jej pamiętnika. Te sekrety przelane na papier zbliżają go jeszcze bardziej do Yoon Hee. In Ha to jednak chłopak bardzo nieśmiały, wrażliwy i zamknięty w sobie. Nie posiada tyle odwagi by porozmawiać z tą piękną dziewczyną, powiedzieć o tym że myślą i czują podobnie, a on jest przekonany, że są sobie przeznaczeni. Tych dwoje tylko ściąga się spojrzeniami, drobnymi gestami, nic w ich relacjach nie wychodzi poza koleżeńskie układy. Pomaga im jednak deszcz który tworzy kurtynę za którą mogą się skryć, a jednocześnie być blisko siebie. Sytuacja jednak bardziej się komplikuje gdy przyjaciel (Kim Si Hoo) naszego bohatera lokuje uczucia w tej samej dziewczynie co młody malarz. On w przeciwieństwie do In Ha ma więcej odwagi w sobie i oficjalnie zaczyna adorować piękną studentkę. Adorować to właściwie słowo, bo to inne czasy i inny klimat. Nie ma szalonych randek jest ciche przyzwolenia na chodzenie ze sobą, wspólne wypady ze znajomymi.
Kim Si Hoo
Ta część filmu tak naprawdę jest zakotwiczona w atmosferze dziewiętnastowiecznych romansów, gdzie kochankowie są ograniczeni normami społecznymi. A ich związek burzy ustalony porządek. Tutaj miłość pomiędzy In Ha a Yoon Hee rani przyjaciół obydwojga. Uczucie jest jednak silniejsze niż lojalność wobec znajomych i bajka może by się dobrze skończyła gdyby nie czynniki obiektywne. W ramach poświęcenie siebie i uczucia, w obszarze pojęcia, że lepiej nie ranić drugiej osoby, tych dwoje traci siebie z oczu na długie lata.
Współczesność
Przeskakujemy w zupełnie inny świat, z pięknej słonecznej jesieni w latach 70-tych w zimową scenerię Japonii. Na Hokkaido przyjeżdża na sesję zdjęciową
Seo Joon (Jang Geun Suk) , to młoda gwiazda fotograficznego świata. Ta pozycja dodatkowo kreuje jego aroganckie, pełne wyniosłości zachowanie. Jego pewność siebie nie ogranicza się tylko do obszarów zawodowych ale także ma poczucie całkowitej kontroli swoich związków z kobietami. Na jego drodze staje jednak studentka
Jung Ha Na (Im Yoon Ah), trochę zadziorna, trochę bezczelna a przede wszystkim niezbyt się poddająca jego osławionemu urokowi. Historia lubi się powtarzać, tym razem chłopak wchodzi w posiadanie telefonu dziewczyny. Ta chce go odzyskać i tak lądują na pustkowiu w pogoni za diamentowym śniegiem, który jest na celowniku fotografa. Ten zimowy opad występuje niezwykle rzadko a według legendy ma ogromną moc sprawczą, jeśli wspólnie ujrzy się skrzące igiełki lodu, miłość zapewniona. Szczęście im dopisuje zdjęcia powstają, ale biedny Joon w bajki na temat śniegu nie wierzy ale...zaczyna popadać w coraz większe zdziwienie w kwestii swoich reakcji na tą skromną studentkę. I znowu pogoda i to co spada z nieba ma wpływ na miłosne fluidy które unoszą się pomiędzy tą dwójką. Piękna analogia.
Wydawałoby się że zwyczajna historia jakich wiele, on przekonany że się nie zakocha, ona która nie znosi takich przemądrzałych facetów. Istota tej dramy zwiera się jednak gdzie indziej. Ich rodzące się uczucie jest tylko wyjściem do tragedii iście Szekspirowskiej. Rodzicami Joon'a i Ha Na jest nasza para bohaterów z lat 70-tych. Oczywiście młodzi nic nie wiedzą o powiązaniach swoich rodziców, choć w jakiejś tam płaszczyźnie zdają sobie sprawę z ważności tego uczucia i słyszeli o nim. A sami rodzice, żyją wspomnieniami. Związali się z innymi osobami ale tak naprawdę nigdy emocjonalnie się nie rozstali. In Ha, żeni się z koleżanką ze studiów ale ich związek kończy się rozwodem, czego nie może mu wybaczyć i zrozumieć jego syn Joon. Yoo Hee jest wdową, która samotnie wychowuje swoją córkę. Przez prawie 30 lat tych dwoje właściwie nie wie nic o sobie. On myśli że ona nie żyje a pomimo tego nie chce się z nikim wiązać. Ona uważa że on jest szczęśliwy ze swoją żoną i pragnie pozostać w zapomnieniu. Jednak tych dwoje przeznaczenie ponownie pchnie ku sobie. Tym razem to dzieci będą w centrum uwagi i przyczyną wszelkich dylematów. Bo to ich miłość tworzy dramat rodziców. Myślę że dla wielu ludzi zachodu niezrozumiały. Dlaczego młodzi nie mogą być razem jeśli rodzice by się pobrali, przecież nie są spokrewnieni? Otóż prawdopodobnie prawodawstwo tego zabrania co przerabiałam w innej dramie pt.
Tree of Heaven i to jest osią tej tragedii.
Są jeszcze poboczne postacie, które w bardziej lub mniej głośny sposób cierpią z powodu tego miłosnego węzła. Przede wszystkim matka Joona, która ogromnie kocha jego ojca In Ha i walczy o niego przez całe małżeństwo. Doprowadza ją to do totalnego rozstroju nerwowego, alkoholizmu i braku realnej oceny sytuacji. To ona jest w tej dramie tą złą i okrutną czarownicą, ale czy zakochanej kobiecie wiele się nie wybacza, czy naprawdę nie można postawić się w jej sytuacji, kobiety odrzuconej? Oczywiście że można i dlatego może nie zrobiono z niej postaci jednowymiarowej i dano szanse na zrehabilitowanie się. Pozostali bohaterowie tragedii to kolejni zakochani mężczyźni w Ha Na. Szczególnie ten cichy pokorny i tak wyrozumiały wzbudza niezwykle ciepłe uczucia.
Film niezwykły pod względem budowania napięcia, widać rękę mistrza. Wytarmosi człowieka emocjonalnie, bo dla jednej pary i dla drugiej widz ma tylko jeden scenariusz muszą być razem. Bo czyż młodzi nie mają prawa do szczęścia? A tym bardziej rodzice którzy czekali na siebie długie 30 lat. Kto ma się poświęcić?
Obydwie pary wzbudzają niezwykle ciepłe uczucia. Moim zdaniem lepiej zbudowany jest związek pomiędzy In Ha i Yoo Hee i ten z przeszłości i ten współczesny. Niczego tam nie wprowadzano na siłę, wszystko było ogromnie prawdopodobne i tak mocno zakotwiczone w rzeczywistości i jej problemach. To nie znaczy że młodsza para nie jest interesująca, jest i owszem ale wykreowana już pod młodego widza z wkładaniem pewnych kwestii które moim zdaniem były zbędne.
Siłą sprawczą tego, że z miejsca pokochało się te dwie pary i tak gorąco im kibicowało, są aktorzy. Jan Geun Suk w latach 70-tych to majstersztyk po prostu. Naprawdę takiego Sukkiego jeszcze nie widzieliście. Niektórych nuży ta romantyczności i liryczność tego okresu w tym filmie ale dla jego gry naprawdę warto obejrzeć te pierwsze cztery odcinki. Młodego Joona także kreował JGS, co nakładało zupełnie inne podejście do roli. Jak zwykle wybronił się z tego zadania doskonale. Jak trzeba był komiczny, jak rola tego wymagała liryczny, a momentami bardzo poważny i skupiony i to kocham w Joonie najbardziej. Yoona także musiała dźwigać ciężar dwóch osobowości matki w latach 70-tych i współcześnie córki. Nie mogę złego słowa na nią napisać w tym obszarze, zróżnicowała te dwie postacie w mojej ocenie na korzyść wypada w jej wydaniu historia z przeszłości. Ta współczesne za szybko przeszła w stadium bezwolnej rybki, ale taki urok koreańskich panien.
Ale tym co budowało tak naprawdę wspaniałą atmosferę tej dramy w wydaniu współczesnym byli
Jung Jin Young grający ojca Joon'a i
Lee Mi Sook czyli matka Ha Na. Mistrzowsko dobrane role, piękne relacje, klimatyczny związek. Same superlatywy mogę napisać o tej parze. Kocham ten spokój który z nich emanuje. Oraz te podskórne emocje które gotują się tam gdzieś głęboko. Tu widać rękę ekipy którym problemy ludzi w średnim wieku są niezwykłe bliskie i doskonale je czytają oraz transportują na ekran.
Nie uzyskano by tak wspaniałego klimatu tego filmu gdyby nie zdjęcia i plenery. Te ostatnie szczególnie pieczołowicie wybierane i zaplanowane, dają niesamowite wrażenia wizualne. Jesienne światło które jest w pierwszych czterech odcinkach to jest sama poezja, tak samo jak kadry, tylko się zachwycać. To co warte z całą pewnością podkreślenia to niezwykła precyzja w scenografii i kostiumach oraz stylizacji. Chyba taką wirtuozerię do tej pory mogliśmy tylko podziwiać w produkcjach historycznych. Koreańczycy urastają w moich oczach do miana zwycięzców świata w scenografiach czasów przeszłych. Muzyka choć wpadająca w ucho to głównie w klimatach rzewnych pieśni o miłości a te nie do końca mnie zajmują. Ale przynajmniej tyle gościły w mojej głowie co w okresie wyświetlania dramy.
W moim przypadku pomysł oglądania na bieżąco akurat tego tytułu okazał się trafiony. Jeśli bym ciągiem prześledziła te 20 odcinków obawiam się, że byłoby o wiele gorzej, a tak rozbijałam emocje, choć nie powiem momentami serce mi mocno biło, a gardło ściskało. "Love Rain" jest jak sinusoida , spokojny liryczno-romantyczny początek, potem przyśpieszenie , następnie zanurzenie się w uczuciach i pominięcie otoczenia. Ono istniało pod postacią gromady przyjaciół w jednym i drugim okresie. Znajomi częściowo generowali wydarzenia ale przede wszystkimi byli i rozbijali powagę dylematów uczuciowych. Szczególnie dobrze radził sobie w tej kwestii i się wyróżniał w swoich podwójnych rolach Seo In-Guk. Przyciąga facet uwagę gdy się pojawi w kadrze, jego miny, jego ekspresja są nie do zapomnienia. I jeszcze jeden aktor dostał szansę zagrania w dwóch okresach tej dramy, niezwykle przystojny Kim Si Hoo, grający przyjaciela głównych bohaterów. Szczególnie jego współczesny bohater był taki kochany i pomocny, tylko do schrupania.
Seo In-Guk
Jak już wspominałam ogromnie trudno mi ocenić tę dramę. Ma mnóstwo plusów: zdjęcia, gra aktorska, sama historia, to wszystko tworzy niesamowity obraz. Zabieg z podzieleniem akcji na dwa okresy, moim zdaniem świetny. Z drugiej strony w moim odczuciu za dużo chcieli włożyć do tego obrazu romantyczności, czasami wyciskali z każdej sceny ile się dało w tej kwestii. Zarzut jak do każdej dramy, kręcenie się w kółko z akcją pod koniec serii. Ale to wszystko tak naprawdę są szczegóły. Jest to jedna z lepszych dram jakie widziałam w tym roku, przemyślana w warstwie psychologicznej, dająca widzowi odniesienie do realnego świata i problemów w nim istniejących. No i co najważniejsze Jang Geun Suk przez 20 odcinków, a to po prostu wynagradza wszelkie niedostatki. A dodatkowo w bonusie otrzymaliśmy pokaz najnowszej mody i trendów jakie obowiązują koreańskie gwiazdy. Pięknemu we wszystkim pięknie :)
"Love Rain" jest odbierana różnie, głównie krytykują ją Ci co nie oglądali, Ci co nienawidzą JGS, a moim zdaniem on broni się sam. Choć romansy w stylu wiktoriańskim nie wszystkim leżą i to też umiem zrozumieć. Ja akurat lubię, więc będę wracać do tej historii.
Ta drama jest właśnie tak skonstruowana, że każdy znajdzie coś dla siebie. I posunięte wiekiem ajumy i młodzi którzy będą kibicowali fotografowi i młodej studentce. Jest też tak naprawdę moralną przestrogą przed ocenianiem swoich rodziców, że z wiekiem i z kolejnymi bagażem życiowych doświadczeń inaczej się spogląda na te same kwestie. Dlatego największą pracę i przemianę przeszedł wśród bohaterów Joon, któremu uczucie pozwoliło wszystko przewartościować.
Druga twarz tej historii to opowieść o miłości rodzicielskiej, która staje się silniejsza niż wszystko, ale nie zdradzam bynajmniej zakończenia o nie:) Wszystko ubrane w piękne zdjęcia plus poetycką mocno atmosferę, kto lubi takie klimaty spokojnie może sięgnąć po ten tytuł.
Moja ocena 8,5/10