niedziela, 4 sierpnia 2013

K-pop Festival 2013

Gdybym nie była w tamtym roku, pewnie bym nie dokonywała nadmiernych analiz. Byłam jednak i cały czas nieustannie nasuwają mi się porównania, więc musicie mi wybaczyć, że trochę pojęczę w temacie, ale ogólnie jestem szczęśliwa, że impreza doszła do skutku.

Najbardziej zaskakujące było to, że organizatorzy byli zaskoczeni. A czym? Otóż byli zaskoczeni tak dużą frekwencją fanów k-popu. O tyle mi się wydaje to dziwne, że przedstawiciele monitorowali przecież to co się dzieje w sieci i narastającą falę fanów, którzy deklarowali przyjazd. Wiem, wiem od deklaracji do spełnienie gróźb daleka droga, ale... tak jakoś wyszło, że dopisaliśmy :)) Było coś około 350 osób. Kino w którym odbywał się festiwal nie przewiduje takich tłumów, więc nastąpiło lekkie zamieszanie, ale ostatecznie po czasowych wstrzymaniach wpuszczania kolejnych partii ludzi, wszyscy weszli, gorzej było z widocznością. Ci którzy nie wpadli na pomysł pojawienia dużo wcześniej niestety niewiele skorzystali z głównego punktu programu z powodu braku widoczności.

A tym, wokół czego, kręciło się wszystko tego dnia był oczywiście konkurs cover dance. Ostatecznie po eliminacjach miało być 15 uczestników, czy rzeczywiście tak było, nie mam pojęcia, nie liczyłam. Moje wrażenia z samego konkursu, poziom bardzo wyrównany, widać pracę włożoną w prezentację i przygotowanie taneczne. Jednak szczerze napiszę, że oprócz występu Danieli, nic mnie szczególnie nie porwało, poza podkładami muzycznym. Dziewczyny, które wygrały były bardzo profesjonalne w tym co robiły i cieszyłam się najzwyczajniej, że to Polki pojadą do Korei, ale nie oszalałam. W tym roku była międzynarodowa obsada i wcale nie było wykluczone, że ktoś z innego kraju zdobędzie główną nagrodę. Po rozdaniu nagród i wyróżnień, nastąpiła krótka przerwa i dalsza część programu czyli pokaz koncertów kilku zespołów na dużym ekranie. Mogliśmy się poczuć jak na prawdziwym koncercie,bo reakcje z sali wcale nie ustępowały tym, które miały miejsce na żywo podczas prawdziwych występów. W ogóle publiczność k-popowa jest niesamowita pod tym względem. To właśnie po tą energię, po tą radość ze wspólnego odbierania tego co się kocha warto wybrać się na taką imprezę. Gardło mi siadało odrobinę, choć nie piszczałam aż tak jak pozostałe fanki. Na pewno niejednokrotnie została przekroczona bariera dźwięku, ale ... czegóż się nie robi dla swoich idoli. I to było najlepsze w tej imprezie bez dwóch zdań. Ja jednak zawsze cierpię z powodu tego, że nie znam w ogóle tego co produkują Girlsbandy, prawie nie wiem co się dzieje w tym obszarze i tylko pojedyncze piosenki są w stanie przebić się przez moją świadomość. No, ale przynajmniej ogarniam całą resztę:)

Po koncertach nastąpiła chwila przerwy i część osób wyszła przed kino odetchnąć świeżym powietrzem a część zaczęła się bawić w małej salce, gdzie przewidziano tańce i swawole koreańskie. Duszno było okrutnie, ale też i pogoda niesprzyjająca. Myślę jednak, że poskakanie w takim towarzystwie, wyśpiewanie tego co w duszy gra, było warte pomęczenia się.

Wrażenie jeśli chodzi o całość fandomu, super pozytywne, ta energia jest niesamowita i przebywanie w gronie takich samych wariatów wspaniałe. Moje nieustające porównania do zeszłego roku zawiera się w kilku kwestiach; po pierwsze z uwagi na wygodę posadzono k-popowe towarzystwo co w ostatecznym bilansie trochę przekładało się na ogólną stagnację w wyrażaniu emocji. W CKK mimo wszystko była ta moc. Szkoda też, że nie przewidziano,że jednak będzie większa ilość osób niż w zeszłych latach. Za duchotę oczywiście organizatorzy nie ponoszą odpowiedzialności, ale przesunięcie godziny wpuszczania mas, które dusiły się w małym przejściu i owszem, tym bardziej ze sala kinowa była klimatyzowana, ale pewnie o jakiś kwestiach nie wiem, więc nie będę się wytrząsać w temacie. Rozumiem jednak, że i tak stanięto na wysokości zadania, organizując zapewne w ostatniej chwili imprezę w innym miejscu, sprawiając przyjemność fanom k-popu i fundując koszulki dla 200 osób, zapraszając miłe trio Koreańczyków z Polonistyki, którzy zaśpiewali w przerwie, dbając o to aby prawie każdy coś znalazł dla siebie jeśli chodzi o gusta muzyczne. Nie umiem jednak do końca sprecyzować dlaczego w tamtym roku podobało mi się bardziej, zresztą rozmawiałam na ten temat z wieloma osobami i odniosły podobne wrażenie.

Jak to ładnie wszędzie jest zaznaczane- k-pop staje się ambasadorem Korei. W Polsce na pewno i chwała za to Korei, że umożliwia nam przeżywanie we wspólnym gronie tej ekstazy muzycznej związanej z k-popem. Impreza się rozrasta, z niecierpliwością czekam na to co się będzie działo za rok.

4 komentarze:

  1. Za ro to i ja muszę się tam wybrać ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie żałuję,że mnie tam nie było :(

    OdpowiedzUsuń
  3. ja niestety nie załapałam się na cover festival bo nie chcieli nas wpuścić do środka :/ w sumie było nas ze 20 osób, które pocałowały klamkę. dobrze, że przynajmniej na emisję koncertu wbiłyśmy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to nie fajnie. Moja koleżanka też nie weszła. Jestem ciekawa jak rozwiążą ten problem za rok.

      Usuń