Słyszałam już wcześniej o tym filmie, jego tytuł przewijał się na różnych branżowych listach, ale nie było okazji aby go obejrzeć. Zahaczając temat ladyboys ponownie się przypomniał i stwierdziłam dlaczego by nie zerknąć na dzieło Ekachai Uekrongthama
Historia wciąga od pierwszych mrocznych kadrów, kiedy to wędrujemy wraz z pewnym dziennikarzem po klubach i ulicach Bankoku w poszukiwaniu Nong Tooma, sławnego tajboksera. Poszukiwania kończą się sukcesem i po sporym zamieszaniu na ulicy udaj się spotkać Tooma, który obecnie wygląda jak kobieta. Dziennikarz nie ma większych problemów z namówieniem gwiazdy bokserskiej by opowiedziała swoją historię. Poznajemy więc losy małego chłopca, który już jako parolatek jest niezwykle zafascynowany wszystkim co pozwoli mu choć przez chwilę czuć się jak dziewczynka. Ukradkiem lub czasami bardziej jawnie próbuje to podkreślić makijażem i strojem. Jego rodzina zauważa co się dzieje z małym Toomem, ojciec jest zaniepokojony, że stanie się transwestytą, matka przyjmuje to z większym spokojem. Losy przyszłego mistrza są naznaczone wieloma rozterkami w związku z rozdarciem pomiędzy tym jak się czuje a jakie posiada ciało. Ani religia, ani przyjaciele czy rodzina nie rozwiązują mentalnych dylematów młodego człowieka. Jest jednak ktoś, kto daje mu wskazówkę, coś co pozwala mu mieć nadzieję, że kiedyś odnajdzie spokój. To wędrowny mnich, któremu towarzyszy mały Toom, na pytanie chłopca o to " czy jeśli będzie spełniał dobre uczynki w tym życiu, spełni się to czego pragnie w przyszłym wcieleniu?" odpowiada " że ta nagroda może go spotkać już teraz". To jedna z piękniejszych scen, niosąca ziarno wyzwolenia, poczucia, że wszystko jest możliwe.
To co jednak jest priorytetem dla małego a później młodego Tooma to pomoc rodzinie, która żyje w strasznej biedzie. Wyrastając na postawną ale niezwykle delikatną osobę, jest ostatnim człowiekiem, którego można by posądzać o to, że lubi się bić. Bardziej z przypadku niż świadomie zostaje wciągnięty na ring podczas festynu i wygrywa walkę. Duża nagroda pieniężna, robi na naszym bohaterze ogromne wrażenie, dzięki niej jego bliscy mają przez wiele dni co jeść. Po wielu wahaniach, rozpoczyna treningi tajbokserskie. On ,który nie jest w stanie nikogo uderzyć, który nie umie się bronić, musi przełamywać swoją nieśmiałość, swoją delikatność by móc pokonać przeciwnika.Szkoleniowcy dostrzegają jego talent a on sam odnajduje piękno w tym sporcie, dzięki czemu łatwiej mu się w nim doskonalić. Jego tajemnica pragnienia bycia kobietą jednak wychodzi na jaw, trener dowiaduj się, że Toom uwielbia nakładać sobie makijaż, postanawia wykorzystać to jako atut marketingowy, by zwiększyć zainteresowanie walkami swojego podopiecznego. I tak swoją pozorną słabość Toom zaczyna przemieniać w siłę, czym więcej z niego szydzą, tym mocniej uderza.
Ten scenariusz napisało życie a nie uzdolniony scenarzysta. To prawdziwa historia Parinya Kiatbusaba znanej jako Nung Toom. Gwiazdy boksu tajskiego, która dość szybko dostrzega, że to wszystko co się wokół niej dzieje to cyrk, tworzony ku uciesze publiczności, a ona sama coraz mniej odnajduje się w tym co ją otacza. Najbardziej chyba boli to, że jest oskarżana o to, że udaje transseksualistę tylko po to by przyciągnąć tłumy na swoje walki. Zaczyna także uświadamiać sobie, że już dłużej nie jest w stanie tak funkcjonować, ani żyć w zawieszeniu pomiędzy płciami.
Film naprawdę niezwykle pięknie opowiada o zagmatwanym życiu osoby uwięzionej nie w tym ciele, które powinno być jej przeznaczone. O walce nie tylko społecznej o prawo bycia sobą, ale przede wszystkim tej wewnętrznej burzy, która niesie ogromne cierpienia związane z rozbieżnością pomiędzy tym jak się jest postrzeganym a co się czuje. Ten obraz opowiada także o tym, że już jako kobieta, pomimo spełnienia swojego największego pragnienia, Parinya tęskni za Toomem. Niesie też przesłanie, by być po prostu sobą, że czasami to co się wydaje, że inni nie zaakceptują stanie się czymś co pozwoli spełnić marzenia, dokona się to co było przeznaczone, ale na skutek pomyłki tylko odroczone w czasie.
Trudne kwestie, ale niezwykle piękny sposób opowiedziane. Jeśli kogoś interesuje ta tematyka lub chce ją poznać bliżej- polecam
Ciekawy temat, ale zawsze się boję, że filmy o transseksualiźmie związane będą z jakimś przemocowym aspektem, czymś bardzo traumatycznym, bo niestety często osoby transseksualne (w filmach i książkach) są ofiarami przemocy. A takie rzeczy są dla mnie za mocne.
OdpowiedzUsuńJest taki delikatny film francuski o transseksualnym chłopcu "La vie en rose".
Nie podpowiadać mi tu następnych tytułów , hmmmm. Już i tak nic nie robię tylko yaoicują lub queeruję ;) Ok postaram się obejrzeć.
UsuńPowiem tak przemoc jest głównie na ringu, poza nim raczej psychiczna niż fizyczna. Trauma jest ale w obszarze walki z samym sobą, dlatego napisałam, że wewnętrzne przemiany są u bohatera dużo ważniejsze niż te związane z akceptacją społeczną. To jednak Tajlandia i może ciut inaczej ludzie reagują na takie osoby.
miałam zobaczyć ale jednak ominęłam hmm będę mieć na uwadze ;D
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto się zdecydować, jeśli oczywiście kogoś to interesuje :)
Usuń