środa, 26 października 2011

Londyński bulwar


W ramach odczulania postanowiłam obejrzeć coś nieazjatyckiego. Aktorzy świetni, a polecenie osoby znajomej to przecież najlepsza rekomendacja.

Krótkie streszczenie za stopklatką

Mitchell (Collin Farrel) po trzech latach wychodzi z londyńskiego więzienia i próbuje zerwać z przestępczą przeszłością. Na jego drodze pojawia się samotna i piękna aktorka Charlotte (Keira Knightley) , żyjąca w blasku fleszy paparazzich. Niełatwo im będzie zacząć nowe życie, zwłaszcza że o Mitcha wkrótce upomni się świat kryminalnego podziemia, z bezwzględnym gangsterem Gantem na czele...


Kilka plusów które odnalazłam w tym obrazie. To nawiązanie do lat 50 i 60, kina tamtej epoki, maniery i stylu w jakim pokazywano głównego bohatera. Podobały mi się ten gangsterski szyk pod krawatem, piękne samochody i muzyka która towarzyszyła dość szybko idącej naprzód akcji. Kilka charakterystycznych postaci, które zapadną mi pewnie w pamięć, świetna rola Ben'a Chaplina, który grał takiego śliskiego gnojka. Cudowna rola, jak zwykle zresztą Davida Thewlisa, tutaj wcielił się postać 'wolnego człowieka', ciągle na haju, który wyrzucał z siebie tyle prawd życiowych, że bije pokłony. Był naprawdę świetny.

Sam film na dobrym poziomie ale bez żadnych rewelacji. Przeciętnie jak na swoje możliwości zagrał Collin. Postać którą grała Keira , to doczepiona na siłę do fabuły kobieta, po to tylko aby główny bohater miał romans. Knightley w każdy następnym filmie, w którym ją widzę, wygląda coraz gorzej, chyba niedługo się będziemy nią cieszyć jak w takim tempie będzie znikać :(

Naprawdę z pełną odpowiedzialnością, jeśli ktoś lubi takie klimaty, mogę polecić muzykę z tego filmu, utwory są doskonale dobrane i świetnie budują klimat
Szczególnie Kasabian, zrobili na mnie wrażenie

http://youtu.be/qlLErD47ymM






A morał z tej historii jest taki, chociaż nie wiem jakbyś się starał czasami nie można się uwolnić z bagna w którym się tkwi. I zacytuje słowa które główny bohater wypowiedział nad grobem swojego przyjaciela 'Wszyscy mamy przejebane'



Szczerze? Próba odczulenia się nie powiodła, to nie te klimaty i nie taki film by się przebić przez azjatycką gorączkę w której obecnie jestem :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz