czwartek, 26 lipca 2012

Hanazakari no Kimitachi e



Co prawda staram się unikać szkolnych historii, bo często są nudne. Ta taka nie była. Po drugie dawno nie oglądałam japońskich dram, a ta okazała się cudownych przeoczeniem w mojej filmowej przeszłości. Jak to się stało że ją nie obejrzałam do tej pory, nie wiem. Ważne jest to że spędziłam wyśmienite dwa dni przyklejona do ekranu monitora.


Schemacik,który zawsze się sprawdza. Dziewczyna przebiera się za chłopaka by załatwić kilka ważnych spraw. W tym przypadku Ashiya Mizuki (Maki Horikita), pragnie uczęszczać do liceum męskiego by mieć możliwość wpłynięcia na decyzję
Sano Izumi (Shun Oguri) o wznowieniu kariery skoczka wzwyż. Zmienia kilka ciuchów, obcina włosy, zamienia końcówki wyrazów z formy żeńskiej na męską i załatwione. Ma dziewczyna ważne powody, by się aż tak poświęcać. Czuje się winna i uważa że to ona przyczyniła się do złamania kariery świetnie zapowiadającego się sportowca. Zrobi prawie wszystko by osiągnąć cel jakim jest powrót Sano do treningów i skoków. Ale zanim to nastąpi, musi dziewczyna stawić czoła wszystkim zagrożeniom które na nią czyhają w Liceum Osaka. Po pierwsze jest nowa a na dodatek przyjechała z Ameryki, poza tym musi się wykazać na polu sportowym i wszelakich umiejętności, bo w tej elitarnej szkole nie da się przeżyć jeśli się nie uczestniczy w nieustającej rywalizacji pomiędzy poszczególnymi dormitoriami. I jeszcze musi się odnaleźć w całym stadzie przystojniaków i nie zdradzić ze swoją tożsamością.

Nie trudno domyśleć że Muziki nie miała łatwo, spotykała na swej drodze mnóstwo przeszkód, ale jej hart ducha oraz silne postanowienie by pomóc temu zdolnemu chłopakowi, pozwalało jej przetrwać wszystko. Początkowo nieakceptowana, szybko zyskała sympatię pozostałych uczniów. Pokochała szkołę oraz jej atmosferę i oczywiście zagubionego na swej drodze życiowej Sano. Na niej także skupiły się miłosne ataki, więc nie mogło się dziewczę nudzić. A jej postawa w dziwny i magiczny sposób wpływała pozytywnie na ludzi z którymi się przyjaźniła.


Schematy, schematy, ale jakże umiejętnie i sprawnie zaserwowane. To po prostu majstersztyk w animowej konwencji. Mogę pisać w samych superlatywach, bo tak dobrej komedii japońskiej nie miałam okazji do tej pory oglądać. Wszystko było wyważone. Przede wszystkim gagi których ogromna moc uderza w widza ale jakże dobrze tonowały rozterki natury miłosnej i moralnej i były naprawdę śmieszne. Myślę jednak że ten rodzaj humoru jest zarezerwowany dla zaprawionych pożeraczy anime, niektórym może nie odpowiadać. Ale nawet pośród tych wszystkich komediowych scenek udało się przemycić kilka ważnych prawd o istocie przyjaźni, walce o swoje marzenia i działaniu w kolektywie. HnK miało to co powinna mieć dobra haremówka, mnóstwo charakterystycznych i budzących sympatię postaci, których przystojność w niczym człowiekowi nie przeszkadza a wprost przeciwnie wprawia w anielski nastrój.Nie mogę się czepiać scenariusza, chyba że odcinka specjalnego który był wyraźnie pisany na kolanie na fali popularności całego przedsięwzięcia. Gra aktorska w żadnym punkcie mnie nie rozczarowała wszyscy byli jakby na swoim, właściwym miejscu. No może lekko bym podkręciła samego Sano, bo był taki odrobinę skamieniały przy całej reszcie ale spokojnie wpisywał się w konwencję.


W jednej kwestii muszę koniecznie zapiać lekko z zachwytu, ponieważ to postać Nakatsu nie tylko mi się podobała ale po prostu moim zdaniem zmiotła swoją energią całe towarzystwo. To niewątpliwe zasługa gry Tôma Ikuta,który stworzył bohatera o którym z pewnością się nie zapomina. Biedny Nakatsu nieustannie toczył walki albo z samym sobą albo z rywalami którzy tak naprawdę natychmiast stawali się jego przyjaciółmi i chyba był najbardziej tragicznym a jednocześnie najbardziej zabawnym bohaterem tej dramy. Kochany, sympatyczny, pełen humoru po prostu tylko go schrupać :)


Hanazakari no Kimitachi e to klasyk który trzeba koniecznie zobaczyć, a poza tym wspaniała bomba energetyczna. Dużo zamieszania, dużo zabawy, dużo przebierania, ciekawa fabuła.
W swojej kategorii nie waham się ani sekundy by dać tej dramie aż 10 punktów! Dawno tak dobrze się nie bawiłam.

Moja ocena 10/10

12 komentarzy:

  1. no więc ja już oglądałam dawno tą dramę, ale nie zmienia to faktu, że jestem pod wrażeniem. Wszystko mi się tam podobało, nie było żadnych ( no może malutkie) niedociągnięć. Jak na japońską dramę, była naprawdę świetna. nie wspominając już o pokaźnym gronie przystojnych chłopaczków :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się z Tobą Anylkaa prawie nie było żadnych niedociągnięć i ta drama zdecydowanie w komediach japońskich u mnie w tej chwili króluje :D

      Usuń
  2. To jedna z niewielu japońskich dram, które widziałam i naprawdę ją polubiłam, szczególnie Nakatsu i jego "homojanai" oraz Nanba Minami granego przez Hiro (chyba właśnie dzięki tej dramie go polubiłam)

    A widziałaś special?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze jego Ike Ike Go Go :)

      http://youtu.be/Pfb7tX9f2xo

      Obejrzałam 3/4 specialu ale jakoś mnie znużył.

      Usuń
  3. To pierwsza drama jaką moje oczęta widziały. Od tego zaczęła sie moja przygoda z dramami i żadna inna Japońska produkcja jej nie przebiła ;) Za tę rolę pokochałam Ikutę. W Ningen shikakku pokazał, że potrafi zagrać skrajną do roli Nakatsu rolę. A teraz grał z fantasy, które miałam tłumaczyć ale mi nie idzie :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za dużo na raz projektów Medzi :d Ale jak już przetłumaczysz to ja chętnie obejrzę :D

      Usuń
    2. Medzi! Miałam dokładnie tak samo! To też moja super najpierwsiejsza drama w życiu i też z miejsca zakochałam się w Ikucie Tomie :D

      A Martan, karygodne niedopatrzenie, doprawdy! Że też wcześniej nie wiedziałam, że nie oglądałaś. Też się świetnie przy niej bawiłam, choć było to już tak daaaaawno temu, wciąż ją nieźle pamiętam :)
      Przez nią moje przygotowanie do egzaminu z gramatyki opisowej zostało skrócone z kilku dni do kilku godzin po głuchej nocy ;P
      Ale 4 dostałam, więc co mi tam :D

      Usuń
    3. Ja mam pełną świadomość w brakach mojej edukacji. Dlatego cały czas szukam i zaglądam do tych historycznych i przeszłych dzieł, co by się tak miło zdziwić w temacie jak w przypadku HnK :)

      Usuń
  4. 10/10 ! Jestem pod wrażeniem....nic tylko odpalam w tej chwili...to na pocieszenie po BIG które pomimo wysiłków Gong Yoo niestety bardzo mnie zawiodło. A że ja klimat anime jak najbardziej lubię czeka mnie zapewne przednia zabawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością będziesz dobrze się bawiła. Tak to jest pierwsza drama od kilku miesięcy której mogę tą dziesiątkę spokojnie przyznać :D

      Usuń
  5. W stu procentach zgadzam się z oceną! Drama jest po prostu genialna. Głownym atutem jest, uwaga, gra aktorska! Kto by pomyślał, że ogromny anty talent Japończyków może wyjść tak fenomenalnie :) HanaKimi obejrzałam jakieś 2-3 razy i za każdym razem bawiłam się tak samo (a może i lepiej). Te gagi, epickie sytuacje, które do tej pory mam w myślach (właśnie mi się przypomniał śpiewający w damskiej bieliźnie Nakatsu <3 )"Ho-mo ja na-i..." xD lub gdy wraz z Minami'm śledzili Misaki i Julię (HanaKimi special). No i po raz kolejny duet Oguri-Mizushima okazał się strzałem w dziesiąteczkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni po prostu byli w swoim żywiole plus dobra ręka reżysera i wyśmienity scenariusz i mamy dzieło doskonałe, które jak widzę wszystkim się podoba :)

      Usuń