Na polskim rynku wydawniczym jest niewielka ilość pozycji które przybliżyły by nam współczesną Koreę. Ten kraj egzotyczny i niezwykle intrygujący jest tak naprawdę niedopieszczony pod względem publikacji. Dlatego wszyscy zainteresowani tematem, prędzej czy później trafiają na blog Polki Anny Sawińskiej http://wkorei.blogspot.com, która żyje od przeszło 10 lat w Korei Południowej. Ciekawe spostrzeżenia które w sieci były gromadzone przez lata znalazły swoją godną oprawę w postaci wydanej książki. Dla mnie osobiście jest to niezwykły prezent, bo chociaż doceniam i kocham zasoby internetowe, to jednak nic mi nie zastąpi przyjemności z lektury na papierze.
Nie byłabym w stanie przebrnąć przeszłych wpisów na blogu w tak krótkim czasie w jakim przeczytałam książkę, która jest zbiorem esejów z lat 2003-2007. Takie rozciągnięcie w czasie daje inną perspektywę na toczące się zmiany. A one dokonywały się nie tylko w autorce, jej postrzeganiu kraju w którym przyszło jej żyć, ale także w samej Korei, państwa które nie tylko pod względem gospodarczym ale także kulturowym przechodzi gwałtowne przemiany. Wszystkie spostrzeżenia Pani Anna są niezwykle osobistym zapisem tego jak próbowała się odnaleźć w tej nowej dziwnej dla niej rzeczywistości. Choć ona sama twierdzi, że książka nie ma charakteru bardzo prywatnego, tak naprawdę jest niezwykle intymnym zapisem relacji, ja dziewczyna z Polski próbuje zrozumieć Ciebie Koreo. A bardziej obserwuje Ciebie z boku, przyglądam się zaglądam w twoje serce i coraz bardziej wtapiam się to co mi oferujesz.
A ta egzystencja obok siebie, zderzenie tych dwóch kultur, naszej naznaczonej indywidualnością i koreańską której siła tkwi w kolektywie, niesie wiele poświęceń przystosowawczych, nagięcia się do obowiązujących reguł. Oferuje jednak także bogactwo nowych doznań i emocji, które tak mocno uzależniają.
Ta książka to także doskonały weryfikator odrealnionej rzeczywistości, którą sprzedają nam produkcje koreańskie. To zderzenie jest niezwykle potrzebne by trzeźwo spojrzeć na ten kraj, nie tylko poprzez dramowy świat. Opisywane różne aspekty życia w Korei mogą nas dziwić czy zaskakiwać np. brak osobistej strefy, przejawiający się w popychaniu, dotykaniu, wpadaniu na drugą obcą osobę. Ta książka zawiera mnóstwo właśnie takich szczegółów które są istotne z pozycji egzystencji na co dzień. Rysuje nam się obraz niezwykle hermetycznego narodu, zupełnie pozbawionego potrzeby integracji z innymi nacjami. Choć zapewne sami Koreańczycy tego nie zauważają, ja podczas lektury widziałam mnóstwo stycznych schematów z Japończykami, które kreują poczucie patriotyzmu i dumy z własnego kraju. Nieustająca wiara w to, że wszystko co najlepsze produkują Koreańczycy, mają najpiękniejszy kraj, najlepsze jedzenie na świecie, najpiękniejsze zabytki i tak dalej... W odniesieniu do jednostki najważniejsze z tamtej perspektywy wydaje się zasobność finansowa oraz pozycja w pracy. To także jest pewnym wyznacznikiem zawierania związków małżeńskim. Przy naszym wyidealizowanym romantycznym podejściu do spraw małżeństwa wydaje się to trochę zaskakujące. Jednak czy mamy prawo oceniać cokolwiek w kraju który jest tak odległy nam kulturowo, nie filtrując wszystkiego przez uwarunkowania społeczne a przede wszystkim historyczne? Na pewno nie i tego też nie czyni Anna Sawińska w swojej książce. Dzieli się swoimi odczuciami, obserwacjami i nie klasyfikuje co jest właściwie a co nie. Bo ta ocena jest tylko uzależniona od perspektywy. Dużo ważniejsze dla polskiego czytelnika jest właśnie to spojrzenie naszej rodaczki, które umożliwia nam o wiele głębiej dotknąć istotę tego dalekiego kraju. Anna Sawińska staje się dla nas cennym pośrednikiem, któremu udaje się odsłonić pewną część twarzy narodu koreańskiego. Ale to jest proces nie skończony, tak samo jak wpisy na blogu nadal się pojawiają i pozwalają nam odkrywać ciągle nieznane obszary Korei.
Ja się ogromnie cieszę, że wydawnictwo "Kwiaty Orientu" zdecydowało się wydać tę pozycję. A także z tego, że dotarłam na spotkanie autorskie co dodatkowo zaopatrzyło mnie w mnóstwo szczegółów na temat życia w Korei i z Koreańczykami. Żałuje tylko że spotkanie z Panią Anną było tak krótkie. W nagrodę jednak mam autograf autorki i uzupełnienie wpisów w książce osobistymi uwagami. A to jest bezcenne :)
Dla wszystkich interesujących się tematem kulturowo-społecznych uwarunkowań które są obecne w tym azjatyckim kraju, lektura obowiązkowa.
Zazdroszczę wizyty na targach i zdobyczy książkowych. Miałam zostawić swój komentarz pod Twoim poprzednim postem, ale nie spodziewałam się tak błyskawicznie zamieszczonej recenzji. Bloga Anny Sawińskiej mam w zakładkach ( Twojego też ) i zaglądam na niego, a teraz nabrałam wielkiej ochoty by przeczytać również książkę. Nie ma zbyt wiele książek o azjatyckiej tematyce - zwłaszcza pisanych z naszej polskiej perspektywy.
OdpowiedzUsuńPs.1 Czekam też na Twoje kolejne książkowe recenzje.
Ps.2 Wcześniejsze posty oczywiście przeczytane. Co do dramy " Bad Guy " - przymierzałam się do jej obejrzenia, ale kompletnie zniechęciła mnie do tego informacja o braku szczęśliwego zakończenia. Być może to wina jakiegoś mojego skrzywienia psychicznego i wcześniejszych doświadczeń z koreańskimi i japońskimi dramami, ale z trudnością znoszę złe ( czyli nie po mojej myśli ) zakończenia. Pozdrawiam !
Serdecznie polecam tę książkę a także zaopatrywanie się w inne pozycje tego wydawnictwa, bo jeśli będzie zainteresowanie to naturalnie kolejne pozycje będą wydawane. My sami tworzymy popyt i obszar pozwalający na działalność. Na stoisku "Kwiatów Orientu" przekonywałam, że jest obecnie bum na Koreę, jakoś dziwnie na mnie patrzyli. Nie mylę się jednak, istnieje coraz bardziej powiększająca się grupa osób zainteresowanych tematem.
OdpowiedzUsuńP.S 1 Na pewno będę je recenzować. Dwie wcześniej zakupione, tym razem o Japonii już nawet przeczytane, tylko muszę się zebrać i coś z sensem o nich napisać :D
PS 2. Tak w Bad Guy brak szczęśliwego zakończenia, mało tego jest dramą bardzo szarpiącą duszę. Pomimo tego, uważam że to klasyk, z tyloma wartymi obejrzenia kreacjami i z pewnością dużo bym straciła gdybym ją przeoczyła. Także wolę aby było szczęśliwie i fajnie, eeccchh ale czasami warto się przemęczyć. Ale jeśli nie chcesz się "katować" nie rób tego na siłę. Oglądanie dram ma być przecież odprężającą przyjemnością.
Ekhem, proponuję poprawić imię: pani Anna, nie zaś pani Agnieszka - odrobina autokorekty nie zaszkodzi. ;)
OdpowiedzUsuńO dziękuje ślicznie, ja bym pewnie nie zauważyła tego karygodnego błędu. Już poprawione i szczęśliwie zauważone przez czytających.
UsuńJeszcze raz dziękuje :)
Ah, czytałam swojego czasu bloga autorki książki, a kiedy dowiedziałam się, że wydała książkę, ponownie wróciłam do lektury. Mam nadzieję, że niedługo uda mi się zdobyć wersję papierową, bo naprawdę chciałabym mieć ją na swojej półeczce.
OdpowiedzUsuńWłaśnie tego typu książki- zawierające osobiste spostrzeżenia autora- uwielbiam najbardziej, bo z nich można się dowiedzieć najwięcej ciekawostek.