poniedziałek, 9 lipca 2012

Ai No Kotodama


Jest to jeden z nielicznych filmów z gatunku Boys Love, który nie sięga po martyrologię związków męsko-męsko. On jest jak mangi yaoi, z odrobiną zawirowań uczuciowych, które przecież muszą istnieć, ale wszystko toczy się w pozytywnym nastroju. Dlatego od czasu do czasu przypominam sobie historię Tachibany i Ootani.



On ,on i ona. Trójkącik klasyczny. Tachibana (Yasuka Saito) i Ootani (Hidenori Tokuyama) razem wynajmują mieszkanie. Doskonale się rozumieją i dogadują. Właściwie na studiach i w wolnym czasie są nierozłączni. Tam gdzie jeden tam i drugi. Ootani trochę gburowaty zamknięty w sobie i wesoły kontaktowy Tachibana. Właściwie pełnia szczęścia, studia, praca i przyjaciel u boku. Pojawia się jednak śliczna ona, czyli Yuki, dawna koleżanka ze szkoły. Wydaje się być zainteresowana Tachibaną i zaczyna się kręcić wokół chłopaków. A pomiędzy nimi wzrasta napięcie, czym bliżej jest Yuki, tym bardziej zagrożony czuje się Ootani. Zaczyna coraz wyraźniej zdawać sobie sprawę z tego że jego relacje z Tachibaną to coś więcej niż przyjaźń. Zazdrość zaczyna kłaść się swoim cieniem na to co łączyło do tej pory chłopaków.

Siłą "Ai No Kotodama" jest nie obciążanie widzów nieustającymi problemami. To historia dwóch chłopaków, którzy muszą zdefiniować do końca swoje relacje. Podana w radosny, miejscami nawet animowy sposób. Trochę słodki momentami, odrobinę przerysowany, ale mi kompletnie to nie przeszkadzało. Istnieje fabuła i ten film jest o czymś, to następny jego plus. Nie ma mocnych scen łóżkowych i zbyt wielu rozdzierających dylematów. Jest dziewczyna, trochę zagubiona w tym trójkącie, to prawda, ale ja przyznaje że nie kibicuje jej zbyt mocno. Ba jestem jej w pewien przewrotny sposób wdzięczna, że się pojawiła by stać się induktorem zmian w życiu chłopaków.


Naprawdę nie rozumiem dlaczego takich mang jak Ai No Kotodama Japończycy nie ekranizują więcej. Przecież jest ich cała masa i świetnie się na nich bawimy. Jeśli ktoś zna tytuły filmowe w podobnych klimatach, będę wdzięczna za wskazanie. Choć zdaje sobie sprawę że to nic nowego i odkrywczego to jednak ten film jest w kategorii pozytywne Boys Love jednym z moich ulubionych :)

Moja ocena 7/10

10 komentarzy:

  1. Oglądałaś po polsku czy angielsku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oglądałam po angielsku, ale anulaczka mi doniosła że na chomiku są napisy polskie.

      Usuń
  2. Ty mi chyba nigdy nie zakończysz zapodawać tytułów do obejrzenia, co? :>
    Skołuj mi jeszcze tylko dodatkowe 24h w dobie, a jakoś dam radę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawzajem, nawzajem :PPPPP Ciągle nadajesz nowe tytuły i nowe rzeczy które koniecznie ależ koniecznie trzeba przesłuchać lub obejrzeć. ;)

      Usuń
    2. w porównianiu z Tobą to ja jestem mały misiek :D

      Usuń
  3. Bardzo przyjemnie mi się ten film oglądało, a z racji że jestem fanką anime, takie wstawki mi absolutnie nie przeszkadzały. Wręcz przeciwnie dodawały one tylko uroku. Muszę pochwalić ten film za coś dla mnie istotnego, a mianowicie głosy... Jestem pod urokiem głosu Ootaniego. W ogóle cały sposób intonowania dźwięków był nader urokliwy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisuje się całkowicie, głosy plus intonacja, to robi wrażenie w tym filmie.

      Usuń
  4. Proponuję Ci Takumi-kun ^^ Jest 5 części, ale po polsku są chyba tylko 3 T-T . Znajdziesz je na love-drama.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za podpowiedź. Takumi-kun widziłam 3 pierwsze części jeszcze jak nie był tłumaczony na polski, niestety jakoś nie zapałałam miłością do tego tytułu. Choć przyznaje że od 2 odcinka główny bohater bardzo mi się podobał. Dwie następne części są lepsze od tych wcześniejszych trzech?

      Usuń
    2. Zdecydowanie lepsze :) W szczególności czwórka wymiata, bo traktuje o innych bohaterach, a Takumi i Gii latają sobie w tle. Z kolei piąta część nadal jest troszkę przesłodzona, ale zdecydowanie o wiele lepsza aniżeli poprzednie filmy.

      Usuń