środa, 15 lutego 2012

Personal Taste



O jakże miło się powraca po długiej przerwie do komedii romantycznej w koreańskim wydaniu. To jak powrót do ciepłego i bezpiecznego domu w którym nic ale to absolutnie nic Cię nie zaskoczy. Ale czy z tego powodu jestem nieszczęśliwa? Na pewno nie, bo przyjemnie spędziłam czas.

Jeon Jin Ho (Lee Min Ho) jest architektem który staje przed życiową szansą. Bierze udział w konkursie na ogromne centrum sztuki koreańskiej. Zwycięstwo zagwarantowałoby jego firmie świetlaną przyszłość na dobre kilka lat. Wymagania dla tego projektu są jednak bardzo wysokie a koncepcją ma przypominać pewien dom znanego architekta. Siedziba ta wzorowana na historycznym budownictwie jest jednak zamknięta dla osób z zewnątrz. Zamieszkują ją jedynie córka wybitnego projektanta Park Kae In (Son Ye Jin ). Nasz młody zdolny młodzieniec zrobi wszystko aby dostać się do tego domu. Szczęście mu sprzyja.
Kae In właśnie przeżywa jedną katastrofę za drugą. Rozstaje się z chłopakiem, który postanowił się ożenić oczywiście z jej najlepszą przyjaciółką. A na dodatek jeden z jej pracowników zaciągnął ogromny dług i się po prostu ulotnił z horyzontu.



Biedna dziewczyna nie ma innego wyjścia jak wynająć jeden z pokoi w swoim historycznym pałacu. Jako najemca zgłasza się oczywiście Jin Ho w niecnych zamiarach przyjrzenia się niezwykłej budowli z bliska. Jak przystało na skromną dziewczynę z Korei,Kae In pewnie nigdy by się nie zgodziła na to aby zamieszkał w jej domu mężczyzna, gdyby nie przekonanie że przyszły współlokator jest gejem. Co prawda doszło do małego nieporozumienia ale czegóż się nie robi żeby osiągnąć cel. Można poudawać przez chwilę geja, wychodzi z założenia ambitny i pełen poświęcenia chłopak. Na decyzję o wynajęciu właśnie jemu wpływa dodatkowo osobista przyjaciółka Kae In, która widzi same korzyści z wspólnym mieszkaniem z facetem który nie jest osobiście zainteresowany kobietami. W ogóle postać przyjaciółki, tym razem tej prawdziwej a nie tej perfidnej kradnącej narzeczonych, jest moją ulubioną w tej dramie. Wtrąca się tam gdzie trzeba, jest bezpośrednia wtedy kiedy trzeba:) Ideał po prostu.



Nie trudno się domyśleć że ta dwójka pod jednym dachem to miłosna bomba w koreańskim wydaniu. On udaje, ona nie jest pewna swoich uczuć i tak szczęśliwie przez wiele odcinków. Poza tym on ma misję, pomóc się zemścić dziewczynie na byłym chłopaku. A w tak zwanym między czasie zgłębia i rysuje ważny projekt do konkursu. Ta drama to cudowne zestawienie wszystkich chwytów którymi rządzi się koreańska komedia romantyczna. Bo są: sceny prysznicowe, sceny kiblowe, sceny pijaństwa, sceny obżerania się koreańskim apetycznie wyglądającym żarciem, sceny "umierania" z powodu zwykłej gorączki, sceny noszenia romantycznego na barana, sceny tragicznych pomyłek, sceny podsłuchiwania, sceny z byłymi ale nadal zakochanymi, sceny z czarnymi charakterami, które mącą, knują i przeszkadzają, gruchać naszym gołąbeczkom. W tych scenach najlepsza i niezapomniana jest niejaka Kim In Hee, która zagięła parol na zdolnego przystojniaka. To mistrzyni w swych knuciach i trafia do panteonu najbardziej złośliwych bab!!! Ufff i jest wiele innych klasycznych scen które tutaj mają nad wyraz romantyczny i niezapomniany przebieg. Moja ulubiona to bieg ukochanego po podpaski do sklepu. Po prostu epickie.




Oczywiście, jakże to lubię, biedna zahukana dziewczyna, czupiradło w dresach, zamienia się w śliczną pannę na wydaniu i nie kto inny to sprawia jak nasz kochany "gej". Zaletą tej dramy jest także to, że ma mało nudnych scen, piękne kadry, piękne wnętrza, naprawdę znośne i nie rażące mnie "kostiumy" Szczególnie mężczyźni byli świetnie ubrani. I ma coś ze Scandalu, taką samą kolorystykę i czystość kadru, jakiś taki porządek. Zupełnie jakby to zaprojektował pedantyczny Jin Ho. A co do samego księcia z bajki. Trochę sztywny, trochę mało życia w nim, ale za to jakże romantyczny, kochany i pełen poświęceń i dla pracy i dla ukochanej. A wszystko wynagradza oczywiście przyjemność z oglądania Lee Min Ho przez 16 odcinków. Nie będę się rozwodziła nad nielogicznością pewnych poczynań i niewielkim niedostatkom scenariusza, motywy głównego bohatera były dla mnie mało zrozumiałe momentami, aż o zgrozo zaczęłam się obawiać czy aby na pewno nie jest gejem i nie zniszczy szczęścia biednego dziewczęcia.




Ta drama przypomina mi Full House, inny klasyk, ale szczerze jeśli mam porównywać to Personal Taste wydaje mi się lepsze. Może po prostu jest nowsze i czytelniejsze w odbiorze. Jest to film lekki z humorem i plotem który nie zaskakuje. Niewymagająca doskonała rozrywka w klasycznym koreańskim wydaniu, która jak zwykle w magiczny sposób wprawia człowieka w szampański nastrój.

8 komentarzy:

  1. oj zabolało....."Trochę sztywny, trochę mało życia w nim" napisałaś
    a ja już prawie scenariusz naszego przyszłego wspólnego życia napisałam :P i zgadzam się ,ta drama jest sztandarową dramą! Jak komuś zimno,czuje lekkie zniechęcenie otaczającym go światem i ludźmi,serdecznie polecam tą pozycję") a tutejszy ciemny charakterek -NA KSIĘŻYC!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. zapomniałam wspomnieć .....widzę siebie oczyma duszy na tej ławeczce,oczywiście zamiast owej panny :P:P:P

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedna z moich ulubionych dram i w dużej mierze zgadzam się z Twoją opinią. Mam tylko pewien problem z postacią tej złej - mimo że niezaprzeczalnie okropnie się zachowała to jednak momentami czuję do niej pewne współczucie - w sumie to sama nie wiem dlaczego, miałam takie chwile kiedy życzyłam jej, żeby pojawił się jakiś porządny facet, w którym by się zakochała, dając tym samym spokój głównym bohaterom. To były tylko przebłyski, ale jednak pojawiały się.
    Scena z podpaskami jest bezbłędna:), warto też wspomnieć o tej w hotelu z pijanym chłopakiem i może tą z masażem... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie miałam takich odczuć w stosunku do Pani mącicielki. Pod koniec po prostu była już żałosna w tym co mówiła i robiła, choć przyznaje że wiedziała gdzie odpuścić a przede wszystkim była bardziej inteligentna niż Han Chang Ryul, który na połowę rzeczy które zrobił by nie wpadł gdyby nie ona.

      A takich epickich scen rzeczywiście w tej dramie jest dużo więcej.

      Usuń
  4. Drama super, też bardzo mi się podobała (Min Ho, cóż trzeba więcej? :D), ale nie wiem jak Wy, ale dla mnie końcówka była tak skiepszczona, że aż miałam ochotę dorwać scenarzystów, czemu zrjunowali tak wspanialy serial!

    No bo niech mi ktoś wytłumaczy... (jeśli ktoś nie skończył dramy - precz od monitora, bo będą spojlery!!)... co to miało być w tej daczy pana od galerii, na samym końcu. Kiedy Min Ho leżał w wyrku, jego ukochana niewiasta, wisiała nad nim, dbając, by temperatura mu szybko zeszła. To było jak z brazylijskiej telenoweli. "Odejdź", "Odejdź", by za chwilę było "Nie odchodz" i buch, wpadli sobie w ramiona? @_@ WTF?! Ale pomijając ten wątek, wszystko było ekstra ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda że mogli scenarzyści to wszystko jeszcze podkręcić, ale cieszmy się z tego co jest. Nawet z tej sceny w wilii, bo mogło jej nie być ...

      Usuń