czwartek, 23 lutego 2012

My Girlfriend Is A Gumiho


Trochę magii i legend? Proszę bardzo nic nie mam przeciwko, a jeśli jeszcze jest dodany romans plus humorystyczne oraz dramatyczne wydarzenia, to już pełnia szczęścia by się dobrze bawić. Może nie zawsze na pełnych obrotach przez 16 odcinków, ale to była wyjątkowo klimatyczna drama.




Cha Dae Woong (Lee Seung Ki)
jest trochę zdziecinniałym 21- latkiem, rozpieszczonym przez bogatego dziadka, który spełnia wszystkie zachcianki swego jedynego, osieroconego przez rodziców wnuka. W przyszłości Dea Woong planuje karierę aktorską i uczęszcza do szkoły o odpowiednim profilu. Jednak czesne na edukacja zdarza mu się przepuszczać na inne rozrywki, wykorzystując dobroć dziadka który po chwilowych atakach złości zawsze ustępuje wnukowi. Po kolejnej sprzeczce rodzinnej, młody student musi przez chwilę zejść z oczu swojej rodzinie i niespodziewanie dla samego siebie ląduje na wsi. A właściwie los go wrzuca do pewnej zabytkowej i leżącej na uboczu świątyni. Tam znajduje się stare malowidło, które jest związane z legendą o lisie. Lis ten nazywa się Gumiho i służy Pani trzech bóstw. Ma on jednak magiczną moc przemiany w dziewczynę i wejścia do świata ludzi. Rudzielec to kapryśne i momentami nieznośne zwierzątko i z powodu wcześniejszych wybryków zamiany w człowieka, zostaje ukarany i uwięziony w malowidle na 500 lat. Gumiho nie poddaje się i poluje na jakiegoś głupca który go uwolni. Oczywiście tym zmanipulowanym człowiekiem okazuje się Dae Woong, który zastraszony przez Gumiho domalowuje na obrazie 9 brakujących lisich ogonów. Magia zaczęła działać i w naszym świecie pojawia się Gumiho pod postacią pięknej dziewczyny.



I od tej pory w życiu Woonga zaczyna się prawdziwe pandemium i nic już nie jest takie samo. Wystraszony chłopak szybko zrozumiał swój błąd, kogo uwolnił z tego zabytkowego więzienia. Istotę choć piękną to tylko przypominającą człowieka, posiadającą wiele cech zwierzęcych które są dodatkowo wzmocnione przez magiczne umiejętności. Dodatkowo Gumiho ratuje go z ciężkiej opresji przekazując mu część swojej mocy umieszczając w jego ciele swoje cenne łzy. I ta wieź w postaci łez gumiho spaja tę dwójkę niezwykle mocno. Tam gdzie chłopak, tam i musi być Gumiho aby pilnować swoich łez. Tak więc nie opuszcza naszego bohatera właściwie 24 godziny na dobę.Można sobie łatwo wyobrazić ile kłopotów sprawia zwierzę pod postacią człowieka.Jak bardzo dziwny i inny wydaje się świat w porównaniu z tym który widziała 500 lat wcześniej.To wszystko musi udźwignąć biedny chłopak, mocno przestraszony i wyjątkowo osaczony przez piękną lisicę. Ale ile zabawy dostarcza nam ta dwójka gdy świat ludzi i ten magiczny ścierają się ze sobą. Gumiho coraz bardziej jest zauroczona takim życiem i robi postanowienie, że uczyni wszystko by zostać człowiekiem i to przy boku chłopaka który ją uwolnił z 500-letniego więzienia.
Na horyzoncie pojawia się jeszcze ktoś, tajemnicza postać pod postacią Pana weterynarza, który zna sekret lisa. Chce zapolować na Gumiho, która ogromnie przypomina mu kogoś z przeszłości


Ta drama to prawdziwa huśtawka nastrojów. Huśtało mną od totalnej euforii i zachwytu nad pierwszymi 3-4 odcinkami, po wyciszenie w następnych odsłonach, po dramatyczne podkręcenie rozwoju akcji pod koniec serii. Te pierwsze odcinki były w moim wydaniu biciem pokłonów przed kunsztem sióstr Hong, które są ikonami dram koreańskich odpowiedzialnych między innymi za "You're beautiful" i The Greatest Love. Ten humor, to zawiązanie akcji, bohaterowie po prostu mistrzostwo koreańskich dram. O gdybyż tak było przez 16 odcinków, chyba bym pomnik zaczęła stawiać. Niestety tak nie było. Nie mogę napisać że się nudziłam ale gdzieś emocje po drodze zgubiłam, by je odnaleźć znowu w ostatnich odcinkach.




Postacie jak zwykle w przypadku tych Pań świetnie zarysowane. Nie mamy wątpliwości kto jest kto. Ale tą osobą która trzyma tę dramę, stała się jej osią, jest świetnie zagrana przez Shin Min Ah Gumiho. To ta aktorka buduje cały klimat i całą złożoność charakteru lisa ubranego w ciało człowieka. Jego walkę wewnętrzną pomiędzy tym co zna i może a tym czego pragnie. Jest słodka, jest groźna, przebiegła, prosto myśląca, prosto mówiąca, rozbrajająco szczera w swoich uczuciach. Nie dziwne ze Woong się z oparami ale jednak zakochuje w tej niesamowitej dziewczynie. Po pierwszych odcinkach niezdecydowania przekonałam się także do gry aktorskiej Lee Seung Ki. Myślę że bez zbytnich zachwytów mogę napisać że wywiązał się z zadania i tworzyli z Min Ah świetną parę na ekranie. Co do jego rywala pana weterynarza granego przez No Min Woo to przyznaje szczerze że świetnie wyglądał nie mogłam od niego oderwać oczu. Grał sztywno trochę i jakby obok ale ważne że był i to chyba mi wystarczało aby zawiesić na nim oko.




Byli jednak i oskarowi aktorzy. Co prawda postacie drugiego planu ale zdecydowanie przyznaje im nagrodę dla najlepszej pary. Yoon Yoo Sun grająca ciotkę Woonga i Sung Dong Il który wcielił się w postać sławnego reżysera. Tworzą niezapomnianą parę na liście cudownych związków damsko-męskich stworzonych przez siostry Hong. Oboje w średnim wieku, oboje z wieloma wadami, charakterystycznymi przywarami i cechami ale jakże do siebie pasujący. Jaka chemia, jaki humor, jaki ogień pomiędzy nimi. Te dwie scenarzystki z pewnością są mistrzyniami w rysowaniu postaci tego typu.


Powrócę na chwilę do legendy o lisie, który przybiera postać człowieka. Można więcej poczytać na ten temat w artykule Lisy w japońskiej kulturze To bardzo stare wierzenie obecne w legendach Dalekiego Wschodu. Pomimo tego że widziałam do tej pory niewiele filmów azjatyckich już się spotykałam z tą postacią np. w Snach Kurosawy. Dla Koreańczyków i Japończyków ten magiczny lis balansuje na granicy ciemnych mocy i czynienia zła oraz pomaganiu ludziom w trudnych sytuacjach. I dokładnie taka była Gumiho zawieszona gdzieś pomiędzy dobrem a złem, pomiędzy światem legend a ludzkim. Podobnie jak w mitach nasz lisek zstąpił na ziemię by usidlić jakiegoś mężczyznę który zechce zostać jej mężem. Ale tego liska miłość całkowicie odmieniła, podobnie jak rozpieszczonego Woonga.

Tę dramę warto zobaczyć nie tylko dla ewolucji bohaterów. To piękna opowieść o miłości, która potrafi przezwyciężyć wszystko i poruszyć niebo i ziemię by dwoje ludzi z różnych światów pokochało się. Jest magia, jest klimat, piękna muzyka szczególnie temat Fox Raine, zapadł mi w serce. Zresztą wszystkie ilustracje muzyczne świetnie podkreślają toczącą się akcję. My Girlfriend Is A Gumiho nie postawiłabym z pewnością wyżej niż Secret Garden toczący się także w czarodziejskim klimacie, pomimo tego cieszę się że ją obejrzałam dla tych cudownych chwil spędzonych z Gumiho i jej magią.

8 komentarzy:

  1. Oglądałam, podobałam mi się, ale w przeciwieństwie do Ciebie nie podobały mi się postacie ciotki i reżysera, za bardzo porażał mnie infantylizm ich zachowania i po prostu nie mogłam się na to patrzeć.
    Masz zupełną rację jeśli chodzi o No Min Woo :) ciekawa jestem czy się poprawił, na razie jakoś nie mam ochoty na oglądanie Midasa, ale za to ciekawa jestem Full House 2, więc jak już zaczną ją wyświetlać to pewnie na nią zerknę, żeby zobaczyć jak mu idzie

    Jeśli chodzi o Twoją prośbę, to niestety mimo szczerych chęci nie mogę jej spełnić :( nigdzie nie mogę znaleźć jakiegoś tłumaczenia tej piosenki, nawet oryginalny tekst nie jest nigdzie dostępny :(
    Bardzo przepraszam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja Midasa na razie także nie odpalę, Full House poczytam recenzję i się zastanowię.

    Nie masz mnie za co przepraszać, widocznie nikt jej nie lubi skoro jeszcze jej nie przetłumaczyli ;) Dziękuje za poszukiwania i wysiłek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zauroczył mnie kadr dziewieciogoniastej. :) Normalnie Kyuubi z Naruto w pięknej formie. ;)

    Zafascynowała mnie ta recenzja... Może naprawdę się skuszę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba przyznać, twórcom tego filmu, że magiczne sceny są świetnie dopracowane i mają niesamowity klimat.

      Usuń
    2. Właśnie widzę. :) Jeśli masz ochotę, to zapraszam do mnie. Pojawiła się nowa notka - tym razem o modzie w Japonii. :)

      Usuń
  4. Naczytałam się sporo o tej dramie, widziałam też troszkę filmików na youtube, ale po twojej recenzji wiem, że muszę to koniecznie obejrzeć [ gdzieś się to wciśnie pomiędzy 262 inne produkcje, które mam w planach, hah].
    Uwielbiam historie, które mają w sobie trochę fantastycznych elementów, więc myślę, że powinno mi się spodobać^^

    OdpowiedzUsuń
  5. dziś zakończyłam przygodę ze słodką Gumiho i uroczym Lee Seung Ki i muszę powiedzieć, że mimo iż drama nie przyspawa człowieka do monitora (co w moim obecnym przypadku jest wpaniałą zaletą!), to mi się podobała od pierwszego do ostatniego odcinka tak samo! I zgadzam się w całej rozciągłości, że wątek ciotki i pana reżysera to mistrzostwo świata! Szczerze - chyba nawet bardziej mi się podobała ich historia niż głównych bohaterów :D

    Wymyśliłaś już co będziesz teraz oglądać? Ja się chyba jednak skuszę na 49 days... :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątek tych dwojga, których miłość dopadła w tak intensywnym wydaniu, to jest właśnie to za co kocham dramy :) Kwintesencja po prostu.

      Co następne? to pewnie będzie na ten tydzień losowanie z mojego zbioru już ściągniętych, bo lekko będę odcięta od kompa przez najbliższe dni i trzeba sięgnąć do "nieprzerobionych" zapasów :)

      Myślę że 49 days, w wiadomym aspekcie pana kostuchy , Cię nie zawiedzie:)

      Usuń