czwartek, 9 sierpnia 2012

The Prince of tennis (film)



Nastrój wielce sportowy, spowodowany olimpiadą, skłonił mnie do tego aby odpalić ten film. Ostrzeżenia co prawda do mnie docierały, że wiele osób jest rozczarowanych. Stwierdziłam jednak że skoro nie oglądałam anime, nie mam punktu odniesienia będę do tego tytułu podchodzić bez większych obciążeń.

Ryoma Echizen jest niezwykle utalentowanym tenisistą. W wieku 12 lat jego ojciec ściąga go ze Stanów do Japonii by zaczął trenować w Seigaku. Uważa że właśnie tam chłopiec rozwinie jeszcze bardziej swoje ponadprzeciętne zdolności. Ryoma to jednak zawodnik dumny , znający swoją wartość i uważający że ten pobyt nic mu nie da. Początkowo ten "karzełek" musi przekonać do swojej gry swoich kolegów ze szkoły. Udaje mu się to doskonale bo z wszystkimi z tenisowych potyczkach wygrywa, budzi podziw u starszych uczniów ale także niechęć do swojego aroganckiego zachowania. Stoicki spokój względem chłopaka zachowuje jedynie kapitan drużyny szkolnej. Personalnie nie dociska Ryomy a docenia jego umiejętności.


Zbliżają się jednak dużej rangi zawody międzyszkolne w których Seigaku, zawsze przegrywało. W tym roku jest Ryomy w drużynie i wszyscy mają nadzieję ze się uda przełamać impas. Chłopak jednak informuje że woli jechać do Ameryki na kolejny turniej niż reprezentować swoją szkołę. Stawia to kapitana w ogromnie trudnej sytuacji, ponieważ on sam ma zakaz od lekarza uczestniczenia w zawodach, nikomu jednak nie zdradza tego sekretu. Zrobi jednak wszystko by honor szkoły nie ucierpiał.


Tak naprawdę ten film jest ciekawy z jednej psychologicznej płaszczyzny. Mam wrażenie że była to tresura prawie Amerykanina, do poziomu wymagań japońskich, czyli jak ważna jest praca w kolektywie, że należy poświęcić swoje indywidualne korzyści na rzecz ogółu i to musiał zrozumieć główny bohater wychowywany w Stanach.

Sam film to nieustające potyczki tenisowe w animowym stylu, co kompletnie mi nie przeszkadzało. Za to brak akcji pomiędzy i owszem. Tak samo jak zakładanie że wszyscy znają tę historię i nie wymaga tłumaczenia pojawianie się jakiś wątków czy postaci. Kulawy scenariusz i to mocno.
Arogancja głównego bohatera także mnie nie przekonała. Właściwie głównie czerpałam przyjemność z odkrywania starych znajomych znanych mi z innych produkcji których tu była niezła gromada.


Dla kogo ten tytuł? Dla osób które chcą zabić nudny wakacyjny czas jeśli już naprawdę nie mają co począć ze sobą. Choć mimo wszystko z dedykacją dla niektórych polskich sportowców w kwestii ambicji i woli walki na korcie tenisowym i nie tylko. Tego Japończykom z pewnością nie można odmówić.

P.S Przeczytałam że powstał także musical na podstawie tej mangi. Oooo naprawdę szacun jak można stworzyć musical ze sportowych potyczek, nie bardzo wiem ale jak widać mieszkańcy kraju kwitnącej wiśni wiedzą jak to zrobić :)


Moja ocena 5,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz