Tak, to jest ta drama na której miałam ataki prawie histerycznego śmiechu. Diagnoza może być tylko jedna, ona naprawdę mnie bawiła. Właściwie było to niezależne ode mnie, pomimo wszystkich znanych mi schematów, śmiałam się właściwie 1/3 filmu. A to chyba rekord jak na mnie.
Pan Koza, bo tak na własny użytek nazwałam głównego bohatera, czyli Dok Go Jin (Cha Seung Won} , to jeden z bardziej popularnych aktorów w Korei. Jego kariera rozwija się znakomicie, mnóstwo kontraktów reklamowych, kręci film za filmem. Żyje sobie spokojnym życiem celebryty, a jedynym jego zmartwieniem jest podpisanie kontraktu z amerykańskim reżyserem i utrzymanie swojego tętna w granicach 60-90. Ten medyczny aspekt jego funkcjonowania o tyle ma znaczenie, że Dok Go Jin kilka lat wcześniej przeszedł poważną operację serca. W jego niezmąconym życiu pojawia się Goo Ae Jung (Gong Hyo Jin) która właśnie odcina kupony od przebrzmiałej popularności. Dziesięć lat temu wokalistką znanego girlsbandu, obecnie próbująca jeszcze z trudem utrzymać się w showbiznesie. Wysiłki są raczej blade i mizerne, ale kobitka nie traci zapału i za wszelką cenę chce pozostać w tej branży. Cóż z tego jeśli prześladuje ją nieustanny pech i los funduje niemiłe niespodzianki, chociażby w postaci Pana Kozy. Gburowaty, przekonany o swojej boskości, przystojności, przebiegłości itd. Tą małą nic nie znaczącą byłą gwiazdkę chce po prostu zgnieść.
Wydaje się że prostolinijna i nieskomplikowana Goo Ae Jung jest małym pyłkiem który niepotrzebnie zaplątał się w życiu sławnego aktora i da się go łatwo strzepnąć i o nim zapomnieć. Nie ten poziom nie ta sfera przecież. Tak się jednak nie dzieje, bo przeciwnik godny, mający tendencję siebie i Dok Go Jina wpędzania w kolejne wielce skomplikowane i komiczne sytuacje. A serce Dok Go Jin które miało mieć zapewniony spokój? Niespodziewanie dla swego właściciela przyśpieszy swe uderzenia.
Znowu trafili mi się wyjątkowi bohaterowie. On jest jak rozkapryszone dziecko, któremu wszystko się należy i wszyscy z zasady powinni go kochać bo jest tak wielki i sławny. Jednak jako zakochany mężczyzna to wcielenia księcia, bohatera, uosobienie opiekuńczości w stosunku do swojej wybranki. Ona jest jak kopciuszek, biedna , zahukana, ciągle poniżana, ale lojalna i mająca swój honor. Kompletnie nie zwracająca początkowo uwagi na księcia, bo zna swoje miejsce i to mi się ogromnie w tej dramie podoba. Ale tych dwoje raczej oddzielnie nie można rozpatrywać są jedyni w swoim rodzaju i tworzą niezapomnianą par, tylko z pozoru nie pasującą do siebie.
W tej dramie jest cała mas scen które z pewnością zapadną mi na długo w pamięci. Bo to nowy wymiar romantyczności, taki nowoczesny ale jakże urzekający. A to zakładanie trzewiczków w postaci "adidasów" na nóżkę wybranki, a to dźwiganie w ramionach swej ukochanej przebranej właśnie za żabę, a to licytowanie na aukcji internetowej rzeczonych trzewiczków i pełne poświęcenie przy ich odzyskaniu. Czy bieg z przeszkodami przez korytarz szpitalny w wykonaniu Goo Ae Jung.
Świetnie się bawiłam a przede wszystkim nie nudziłam. A co się uśmiałam to moje i bezcenne.
Chętnie bym ją obejrzała, tylko nie mogę jej nigdzie znaleźć...
OdpowiedzUsuńNa jakiej stronie ją oglądałaś?
A więc tak, dziewięć odcinków jest przetłumaczonych i na Bace oczywiście, pozostałe po angielsku oglądałam tutaj http://www.dramacrazy.net/korean-drama/the-greatest-love-episode-1/140682
OdpowiedzUsuńJedna z lepszych dram jakie widziałam, naprawdę warta uwagi; to jego ding dong jest po prostu bezcenne :D zresztą pewnie sama niedługo wrzucę jej recenzję...
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o tłumaczenie to mówisz i masz;) dlatego jeśli będę mogła jeszcze pomóc to pisz śmiało
A tak w ogóle to napisz mi jeśli możesz czy Heaven's postman dobrze się kończy, bo zastanawiam się nad obejrzeniem, ale na razie nie mam ochoty na smutne filmy
Jak najbardziej niebiański posłaniec dobrze się kończy, więc spokojnie możesz oglądać, myślę że się nie zawiedziesz :)
OdpowiedzUsuń