niedziela, 25 marca 2012
Ryu Han-Bin
A już myślałam że koreańska scena muzyczna nie jest mnie w stanie zadziwić. O jakże byłam naiwna w tej materii. Ryu Han-Bin z pewnością to sprawił że jestem jednak w lekkim szoku. A właściwie jest on wywołany tym kontrastem pomiędzy muzyką klasyczną a jego image. Sam wygląd, szczerze pisząc to nie moja bajka bo styl Mansona czy Grace Jones, nie bardzo preferuje. Jestem jednak bardzo tolerancyjna i uważam że artysta powinien się wyrażać w sposób jaki tylko chce.
Jeśli wyłączę wizję i moja koncentracja nie jest rozpraszana przez obraz,słuchając tylko audio w tym koncercie, zaczynam doceniać jak utalentowany jest to muzyk. Choć przyznaje że ja mam konserwatywne lekko podejście do klasycznych utworów, to to wykonanie mimo wszystko mi się podoba. Jest tak niepokorne jak sam skrzypek. I już mnie kompletnie nie interesuje jak wygląda, jak się zachowuje czym jeszcze jest w stanie zaszokować. Geniuszom po prostu wolno więcej.
Ryu Han-Bin, zadziwił mnie także tym że sobie , uppppps zostawił skrzypce Giovanni Francesco Pressenda warte ponad 500 tyś dolarów w taksówce. Na szczęście instrument został odzyskany :)
Uwielbiam zakręconych ludzi, nie wiem co prawda czy aż tak jak Ryu Han-Bin. On naprawdę przekracza pewne granice w wyrażaniu swojej indywidualności. Zastanawiam się tylko, mając świadomość jakiej presji są poddawane azjatyckie dzieci w kwestii np. ćwiczeń na instrumentach, czy to nie jest jakiś sposób odreagowania tego stresu z okresu dzieciństwa. Poczucie wolności i własnej wartości dało wybuchową mieszankę :) Mam tylko nadzieje, że artystycznie będzie się nadal rozwijał. Scenicznie już chyba nie musi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Po raz kolejny prawda życiowa "pozory mylą" jak żywo stanęła mi przed oczami.Gdybym zasugerowała się tylko i wyłącznie obrazkiem zapewne nawet nie włączyłabym tego filmiku... I to byłby straszny błąd!!! już od pierwszych nut miałam dreszcze i tak do samego końca. Skrzypce bardzo silnie na mnie działają a w jego rękach....cóż....
OdpowiedzUsuńMyślę że jest sporo prawdy w tym,że jego image może być pochodną wyśrubowanych wymagań rodziców. Presja otoczenia w momencie kiedy odkrywa się geniusza też zapewne mu nie pomogła,miejmy tylko nadzieję że nie zakończy życia gwałtownie i szybko jak geniuszom nierzadko się zdarza....
Miejmy nadzieję że nie zakończy szybko życia, ale masz rację takie jednostki nie radzą sobie z rzeczywistością.
OdpowiedzUsuńosobiście uwielbiam takich ekscentrycznych, oryginalnych ludzi! Mi niestety samej często brakuje odwagi, by w pełni wyrazić siebie, więc tym bardziej podziwiam tych, którzy potrafią to robić. Poza tym takie barwne postacie sprawiają, że ktoś tam z młodszej generacji się jednak zainteresuje muzyką klasyczną, więc tylko same plusy! Dzięki Martan, za rozszerzenie moich horyzontów muzycznych! :)
OdpowiedzUsuń