wtorek, 17 kwietnia 2012

Jacek Dehnel "2012-Zdarcie Tytanów"


Jedynym zauważalnym minusem, oglądania produkcji azjatyckich, jest to że nie czytam tyle co wcześniej. Ale zawsze dla publikacji mnie interesujących znajdę czas, tym bardziej jeśli opowiadanie liczy zaledwie 18 stron i jest autorstwa pisarza, którego ogromnie lubię i szanuje.

I do tego te kilka stron jest popełnione w taki sposób, że od razu pojawia się uśmiech na mojej twarzy i jeszcze głębszy szacunek do autora, którego uważam za objawienie na scenie literackiej naszego pięknego kraju na Wisłą.

Znacie estetykę książek braci Strugackich? Ich styl przaśnego traktowania obszaru scince-fiction? Wtłoczenia fabuły w tu i teraz, ze wszystkimi aspektami zwyczajności otaczającej nas rzeczywistości. Otóż Dehnel swoim opowiadaniem zbliżył się do tej formuły, bawiąc czytelnika opowieścią o legendarnych bohaterach którzy obudzili się przeddzień końca świata. Czyli w grudniu 2012 roku. Każde państwo, każdy kraj, musiał stanąć oko w oko ze swoją legendą. W Iranie powrócił do żywych Mahdi, w Niemczech Barbarossa na spółkę z Karolem Wielkim, w Czechach ożył posąg Wacława,a w Polsce obudzili się rycerze spod Giewontu. To co nieznane, dziwne i budzące strach oraz zagrożenie, natychmiast wymaga zwołania odpowiedniego sztabu. W naszym kraju została powołana komisja ekspercka złożona z socjlogów, profesorów historii, strategów wojskowych i jednego takiego speca od średniowiecznych gier i symulacji komputerowych.
Jak się potoczą losy świata? Najlepiej samemu się dowiedzieć udając się do epmiku, gdzie ten zbiór opowiadań rozdają za darmo, bo książeczka zawiera jeszcze kilka krótkich historii, innych autorów. Ale to właśnie dzieło Dehnela jest tym mistrzowskim w mojej ocenie. Obraz Polski w obliczu klęski pojawienia się bajkowych bohaterów, którzy zmartwych wstali. Ja się świetnie bawiłam tą perspektywą.

4 komentarze:

  1. Witam !
    U mnie z czytaniem też nie jest najlepiej. Po części pewnie to wina i mojego "dramomaniactwa", a po części tego, że początek tego roku był dla mnie mało przyjemny i książki ( a naprawdę lubię czytać ) poszły w odstawkę - nie potrafiłam się wystarczająco skupić na lekturze. Za to dramy sprawdziły się jako doskonały środek poprawiający moje samopoczucie. Na swoje usprawiedliwienie mogę jednak dodać, że dzisiaj byłam w bibliotece i stosik książkowy do przeczytania jest już na biurku.
    Na koniec mojego pierwszego ( historycznego ) komentarza mam świetną wiadomość dotyczącą Rooftop Prince - wyczytałam, że w tym tygodniu SBS pokaże ( Uwaga ! ) 3 odcinki tego serialu: w środę jeden, a w czwartek dwa - jeden po drugim. Oby ta wiadomość się sprawdziła, bo już się nastawiłam na oglądanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj,

      Mam dokładnie ten sama problem, nie czytam bo nie mogę się skupić. Jest tego powodów tak wiele, że szkoda czasu na wymienianie. Za to dramy oglądam właściwie bez problemu, oczywiście jeśli nie są nudne i są doskonałym panaceum na uciążliwą rzeczywistość.

      A o Princie już miłe koleżanki doniosły, właśnie wszyscy tańczą taniec radości, bo może go się uda obejrzeć w dramowym towarzystwie. Potrójna dawka to naprawdę nadmiar szczęścia :)

      Czego i Tobie życzę w towarzystwie chłopaków z pewnością dobrze będziesz się bawić.

      Usuń
  2. "W Iranie powrócił do żywych Mahdi, w Niemczech Barbarossa na spółkę z Karolem Wielkim"

    Hej, ale Karol Wielki, tak w rzeczywistości, jak i w opowiadaniu Dehnela, to władca Francji;) dwóch herosów w opowiadaniu miał za to właśnie Iran, co się wcale nie opłacało.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj,

    No nie zupełnie władca Francji a władca Franków. A Frankowie to plemiona zachodniogermańskie. I nawet wiki podaje ze toczone sa spory czy Karol był Niemcem czy Francuzem. A był po prostu Frankiem ;)

    I jakby treści opowiadania także nie pomyliłam, bo Dehnal wyraźnie pisze że pod swoją "opieką" Karola mieli właśnie Niemcy.

    Dwa cytaty
    "Kiedy wieści dotarły do Untersbergu, oddziały Bundeswehry błyskawicznie odwołano- i , jak na złość , dopiero wtedy lita skała się rozstąpiła, a ze środka wymaszerował Karol Wielki we własnej osobie..."
    "Tymczasem nieopodal Untersbergu Karol Wielki, nadzieja twardego, niemiecko-francuskiego jądra Unii Europejskiej, stał w marznącym deszczu na ogromnym polu Wals pod Salzburgiem..."
    Więc nawet Austriacy byli w to wszystko wmieszani :)

    Ta armia niemiecka jednak była inspiracją do napisania że Niemcy mieli podwójny kłopot ;)

    OdpowiedzUsuń