środa, 30 listopada 2011

Postman to Heaven


Listy do osób które odeszły. Piękny sposób komunikowania się ze zmarłymi. Czasami lepiej coś przelać na papier, to pomaga, to koi duszę gdy można napisać co się czuje. Ale czy te słowa rzeczywiście trafiają do adresatów? Każdy kto wrzuca list do zagubionej skrzynki gdzieś pośród bezkresnego pola, żyje nadzieją że właśnie tak jest.
Jo Ha Na (Han Hyo Joo) rozpacza po utracie ukochanego, odwiedza często skrzynkę by wrzucić kolejne pełne bólu słowa. Któregoś dnia spotyka w tym miejscu chłopaka, który wybiera listy i zaczyna je czytać. Dziewczyna jest oburzona że ktoś narusza ten intymny dialog. Chłopak jednak zaczyna opowiadać dziwne rzeczy; o tym że to jego praca, że przekazuje listy do nieba, że nie jest człowiekiem a duchem i że Jo Ha Na używa za dużo złych słów w swoich listach do swego ukochanego. Dziewczyna oczywiście nie wierzy w ani jedno słowo, tym bardziej że po chwili dostaje propozycję pracy- pomocy przy tej "niebiańskiej" korespondencji. Łamie się na szczęście nie za długo, by przekonać się do czego służą informacje zawarte w listach. To wskazówki jak pomóc tym co żyją, tym co pozostali i cierpią. I całym sercem angażuje się w zadania dla niebiańskiego posłańca.


To piękna baśniowa opowieść, o utracie najbliższych, o pamięci o nich, ale przede wszystkim jak żyć tu i teraz po bolesnej stracie. Wspomnienia i życie przeszłością jest ważne ale nie mogą stać się istotą istnienia. I że musimy sobie zasłużyć aby ktoś za nami tęsknił gdy odejdziemy.

Uwielbiam takie metafizyczne filmy, tym bardziej gdy wszystko mi pasuje, historia, aktorzy, tło muzyczne oraz zdjęcia. Do tych rzeczy będę wzdychać, bo pokochałam je. Mam świadomość pewnych niedoskonałości w fabule, ale nie przeszkadza mi to. Liczy się tylko ta kompozycja z pięknymi plenerami, magicznymi zdjęciami. To przepiękna opowieść o miłości na wielu poziomach. Jej emocjonalny wymiar i przekaz. OST już sobie słucham i powiem szczerze że nawet bez obrazu robi na mnie wrażenie a w filmie po prostu doskonale go dopełnia.




No i Hero Jaejoong który wcielił się w niebiańskiego posłańca. Po prostu idealny do tej roli. Ogromnie mi się podobało to wycofanie, minimalistyczna gra w jego wykonaniu. Był zawieszony mentalnie gdzieś pomiędzy niebem a ziemią i o to przecież chodziło. I jeszcze jakby tego było mało, to odkryłam ze to on śpiewa "For you it's goodbye, For me it's waiting " http://youtu.be/lupxATUYf_o w Sungkyunkwan Scandal.


Co tu dużo pisać od wczoraj stałam się fanką tej dramy. Polecam wszystkim którzy kochają takie nierealne a przepiękne historie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz