środa, 23 listopada 2011

Taiikukan Baby


Przed Junem świetlana kariera pływaka. Jest naprawdę dobry i na poziomie lokalnym często wygrywającym zawodnikiem. Liczy na to że stypendium sportowe pozwoli mu dostać się do dobrej szkoły, by mógł dalej trenować. Niestety podczas kolejnych zawodów traci w wodzie przytomność a życie ratuje mu jego największy rywal Naoki. Diagnoza po dokładnych badaniach okazuje się prawdziwą tragedią dla młodego sportowca. Choroba serca eliminuje go z czynnego uprawiania sportu. W ten emocjonalny chaos dodatkowo wchodzi Noaki, ze swoją prośbą by Jun został jego trenerem. Determinacja byłego rywala oraz groźba że on także przerwie swoją karierę pływacką jeśli kolega nie zacznie go trenować przełamują opór Juna. Wieczorne treningi dają możliwość Naokiemu zbliżenia się do Juna i określenia swoich uczuć
I jeszcze jest ten trzeci Katou, przyjaciel Juna, który widząc rodzące się uczucie postanawia wkroczyć pomiędzy chłopaków. Zaczyna walczyć o Juna.



Czyli on jeden piękny a ich dwóch. On niezdecydowany a oni w nim zakochani. Basen, tragedia, choroby, tajemnica z przeszłości, pogubiony ojciec. Zazdrość, miłość, dojrzewanie i samookreślenie swoich preferencji. To wszystko oferuje ten film ale mam wrażenie że niewiele więcej. Tak jak do roli Juna granego przez Yuichi Nakamura nie mam żadnych zastrzeżeń i jest mocnym punktem tego filmu, tak do Naokiego (Yuta Takahashi) i owszem. Jakaś taka miałka płaczliwa gra a poza tym w moim odbiorze kompletnie niedopasowany aktor do tej roli. Pomijając ten fakt moim zdaniem mimo wysiłków atmosfera także gdzieś odpłynęła, żeby użyć odpowiedniej metafory. Najbardziej kibicowałam Katou, to najciekawsze postać i cieszę się że trochę namieszał.
Widziałam lepsze obrazy z gatunku BL, ten jest raczej do zaliczenia niż do głębszej analizy i zamyślenia się na dłużej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz