poniedziałek, 28 listopada 2011

Starry Starry Night



Z całą pewnością był to jeden z piękniejszych filmów jakie ostatnio widziałam. Produkcja taiwańska z 2011 roku po prostu zachwyca. Ale nie jest to zachwyt prosty, ot ładny wizualnie film. To jest ten rodzaj sztuki który dotyka na wielu poziomach, obrazu, dźwięku oraz duszy. Zaczynam mieć podejrzenia i to coraz bardziej uzasadnione że tak pięknie i z wyczuciem o uczuciach opowiadają tylko Tajwańczycy.

Historia podąża za 12 letnią Mei, która mieszka wraz z rodzicami w mieście. Serce jej zostało gdzie indziej, w chatce w górach gdzie żyje jej ukochany dziadek. Dom Mei jest na wskroś sterylnym miejscem w którym ojciec i matka bardziej są zajęci swoimi problemami w związku, niż tęsknotą córki za życiem w górach. Wrażliwa dziewczynka zamyka się w swoim świecie, marzeń, obrazów i puzzli. Nie sprawiająca kłopotów w szkole, grzeczna i ułożona w domu. W jej życiu pojawia się ktoś jeszcze, nowy uczeń Jay Chou. Droga do zaufania nowego kolegi nie jest prosta ale Mei udowadnia, że może walczyć o prawdziwą przyjaźń.



Wydawałoby się że fabuła to banał, ale jakże pięknie opowiedziany? Z niezwykłą delikatnością przedstawiona pierwsza miłość, ten okres zawieszania pomiędzy dorosłością a światem dziecięcych marzeń i wyobrażeń. W naturalny sposób wkraczają odrealnione wizje, które są równie istotne jak świat rzeczywisty który otacza bohaterów. Autorzy filmu cały czas prowadzą dialog z widzem: " Czy pamiętasz ten czas, kiedy maskotka była czymś więcej niż bezużyteczną zabawką na półce?", " Czy pamiętasz ucieczki w inne światy gdy było Ci naprawdę źle?". Metafory i symbole- jest ich wiele, nie przytłaczają ale tworzą cudowny magiczny klimat. Jedną z nich jest układanie puzli. Tych małych elementów które tylko w idealnym porządku tworzą piękną kompozycję. Tak jest przecież z nami, że ciągle układamy od nowa puzzle naszego życia i tak jak Mei często gubimy gdzieś niektóre elementy a obraz jest ciągle niedoskonały. Czasami pojawia się jednak osoba która wskazuje nam gdzie mamy szukać tego czego nam brakuje.


W tym filmie pojawiło się to co lubię najbardziej, odwołania do sztuki a konkretnie do malarstwa. To kolejny film po Snach Kurosawy, kiedy mogę otoczyć się wizualnie obrazami, i znowu jednym z ważniejszych motywów są dzieła Van Gogha. To malowanie obrazem filmowym tutaj osiągnęło niezwykły artystyczny poziom. Poetycka narracja, baśniowa sceneria, oraz mistrzostwo w kreowaniu emocji to wszystko sprawia że pokochałam ten przepiękny film.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz