piątek, 20 stycznia 2012

Fujoshi Kanojo- film czyli moja dziewczyna jest otaku


Zupełnie przypadkowo po przeczytaniu mangi Fujoshi Kanojo trafiłam na jej ekranizację. Byłam ucieszona i zaskoczona jednocześnie. A moje zdziwieni głównie oscylowało wokół myśli- jak można nakręcić film na podstawie nieskończonej mangi? Trzeba było to koniecznie zobaczyć



Fabuła - właściwie początek z drobnymi zmiana prawie zgadzał się z tą która istnieje w mandze. Czyli mamy chłopaka bezgranicznie zakochanego w swojej koleżance z pracy. Zaczynają ze sobą się spotykać i chłopakowi zostaje rzucone wyznanie pt. jestem otaku, jestem fujoshi. On oczywiście jest tak przejęty i kompletnie nic nie świadomy, że z radością przyznaje że mu to nie przeszkadza.
Jak nie przeszkadza to znaczy według Yoriko (tak w filmie się nazywa nasza bohaterka) może już właściwie zniewolić go zupełnie, a więc dużo butler cafe, dużo księgarni z mangami, spotkania fanfikowe, anime BL oraz cosplay w pełnym wydaniu. Chłopak brnie a dziewczyna się świetnie bawi. Przychodzi jednak pewna refleksja że może wydawać się w tym wszystkim obrzydliwa i w tym momencie z komedii film przechodzi w melodramat. On ją zapewnia że kocha a ona ciągle ma wątpliwości.



Niestety będę porównywać ten film do mangi. Nie było aż tak śmiesznie ani nie wykorzystano wszystkich świetnych chwytów jakie zostały zastosowane w papierowej wersji. Szkoda bo mogła wyjść z tego naprawdę super komedia. Ja do połowy właściwie bawiłam się tak średnio. Po połowie gdy już twórcy dokonywali własnych interpretacji losów tej pary, nie mających nic wspólnego z manga, zrobiło się nawet ciekawie. Ponieważ pokusili się o pewne rozważania na temat osób podobnych do Yoriko. Ich funkcjonowania w realnym świecie. No i druga część film to spokojny przyjemnie się oglądający romans. I wyjątkowo jak na japońskie produkcje tego typu, dobrze się kończy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz