poniedziałek, 30 stycznia 2012

Opowieści z Ziemiomorza


za filmwebem

Japońska produkcja animowana na podstawie cyklu powieści Ursuli Le Guin, "Ziemiomorze". Bohaterem filmu jest Ged, Mag, który staje przed wyzwaniem znalezienia przyczyn tajemniczych wydarzeń dziejących się wokół. Wszyscy bowiem zachowują się w sposób niezrozumiale dziwny; Królestwo pogrąża się w chaosie, a do świata ludzi przenikają smoki, które dotąd nie miały tam dostępu. Ged wyrusza w podróż, która ma doprowadzić go do rozwiązania tych tajemniczych zdarzeń. Wyprawa ta przyniesie mu wiele przygód, ale i niebezpieczeństwo utraty mocy.



Na kanale TV Kultura jak pewnie wiele osób wie, można czasami obejrzeć japońskie produkcje animowane. I właśnie tam udało mi się zobaczyć prawie całe "Opowieści z Ziemiomorza" Nie czytałam książki Le Guin, nie miałam więc żadnych oczekiwań co do tego projektu. Historie oglądałam z zainteresowaniem ale muszę przyznać że bez żadnej ekscytacji, bardziej interesowała mnie sama kreska i piękne obrazki niż prezentowana historia. Jednak tak jak przy wielu ekranizacjach czułam że pierwowzór ma coś więcej do przekazania, że niesie o wiele głębsze wartości.
Niektóre kwestie wygłaszane przez bohaterów naprawdę poruszały

-Poza cyklem narodzin i śmierci życie nie istnieje...
- Wszystko, co żyje, łączy się ze sobą. Życia nie można gromadzić. Można je tylko ofiarować. Odrzucając śmierć, odrzucasz życie...

Uważam że to stracona szansa na bardzo dobre anime. Spokojnie nie nudząc się można poznać historię Ziemiomorza ale mam wrażenie że na długo nie zostanie ona w pamięci.


Pewnie w innych warunkach nie obejrzałabym tej produkcji. A dzięki temu że było w TV i z lektorem, mogłam w tzw. międzyczasie zająć się czymś innym a przy okazji zerkać na ekran telewizora. Będę uważniej teraz śledzić program kanału kulturalnego, może jeszcze coś japońskiego dane będzie mi obejrzeć w ten sposób.



1 komentarz:

  1. Jeden z mniej lubianych przeze mnie filmów Studia Ghibli. Kreska faktycznie super, ale sam sposób opowiedzenia tej historii jakoś mnie nie porwał.

    OdpowiedzUsuń