niedziela, 15 kwietnia 2012

49 days




To nie jest łatwa i lekka drama, choć komediowe akcenty istnieją i chwała jej za to. Tak naprawdę to jest opowieść która chyba każdego skłoni do refleksji: co po nas zostanie jeśli odejdziemy? Kim jesteśmy dla otoczenia i jak bolesna może być konfrontacja naszych wyobrażeń o sobie z tym jak nas postrzegają inni?

Czy można w ciągu 49 dni udowodnić, że są trzy osoby na świecie, które nas kochają? Muszą to jednak być ludzie nie związani z nami więzami krwi. Sprawa wydaje się prosta, bo każdy ma wrażenie że bez trudu znajdzie takie trzy dusze które są z nami niezmiernie blisko. Tak też, bez wahania, pomyślała Shin Ji Hyun (Nam Gyu Ri ) która dostała ultimatum od wysłannika z zaświatów. W momencie kiedy umiera w wyniku wypadku samochodowego otrzymuje wybór: albo podejmie się wyzwania znalezienia trzech kochających ją osób i będzie żyć albo odchodzi z tego świata. Jej organizm zapada w śpiączkę ale jej duch ma działać w ograniczonym czasie 49 dni. W takiej postaci niewiele jest w stanie uczynić dlatego ma możliwość skorzystania z ciała pewnej kobiety.


Ji Hyun pomimo dziwności całej sytuacji, niezmiernie optymistycznie podchodzi do zadania. Całe życie rozpieszczana przez bogatych rodziców, otoczona wspaniałymi przyjaciółmi z kochającym narzeczonym u boku, nawet nie podejrzewa że to wszystko co ją otacza, to tak naprawdę tylko fałsz. Pozory które zostają odkryte gdy zaczyna spoglądać na ludzi jej bliskich z innej perspektywy. A potwierdzenia miłości do jej osoby wcale nie jest ani przyjemnym ani prostym zadaniem. Bo Ji Hyun szybko i boleśnie się przekonuje, że jej związek to tylko pretekst dla narzeczonego aby przejąć firmę jej ojca. Mistyfikacja którą planuje on i jej przyjaciółka od lat, a biedna Ji Hyna ma być tylko narzędziem by doprowadzić do bankructwa jej rodzinę. Większość jej przyjaciół po chwilowym szoku wywołanym wypadkiem, szybko przestaje się interesować stanem chorej. Raczej przyznają że się z nią przyjaźnili bo była bogata. Ale pomocną dłoń w jej kierunku wyciąga niezbyt lubiany kolega ze szkoły Han Kang (Jo Hyun Jae), bo nie dość że okazuje się innym człowiekiem niż Ji Hyun'a zakładała, to jeszcze niezwykle domyślnym i uczynnym w tej trudnej sytuacji. Dziewczyna i w stosunku do niego nabiera innej perspektywy tym razem jest miło zaskoczona.



Doznaje jednak kolejnych rozczarowań odnośnie bliskich jej osób, tym bardziej bolesnych że nie może ich skonfrontować osobiście. Dla świata jest tylko Lee Kyung, która ma rozliczne dziwne problemy i w podejrzany sposób zaczyna się interesować będącą w śpiączce Ji Hyun. A wysłannik z tamtego świata, pośrednik jak się ładnie sam nazywa lub kostucha jak go potocznie wszyscy określają, na każdym kroku przypomina że Ji Hyun ma mnóstwo ograniczeń w tym wcieleniu. Może jedynie przebywać w ciele Song Lee Kyung (Lee Yo Won) kilkanaście godzin na dobę, że dziewczyna nie może ucierpieć na tych przemianach, że nie może nikomu zdradzić swojego położenia. A czas nieubłaganie biegnie.Ji Hyun rozpoczyna ciężką walkę nie tylko o prawo do życia ale i ochronę swoich bliskich.



Zdradziłam ledwie wycinek zagmatwanych losów głównej bohaterki.Muszę pochwalić samą fabułę, jest niezwykle przemyślana w obrębie metafizycznych spraw. Co do reszty mam małe uwagi ale nie będę narzekać. Wszystko ma sens i układa się w logiczną całość. Od początku jednak to postać cielesnego opakowania dla ducha, czyli Song Lee Kyung, wydawała mi się niezwykle intrygująca. Nie ta szczebiocząca wesoła i roztrzepana panna na granicy życia i śmierci, ale ta która teoretycznie żyje. Poznajemy ją w momencie kiedy chce popełnić samobójstwo. Choć jest wśród żywych to tak właściwie wegetuje tylko, izoluje się od wszystkich ludzi, całymi dniami śpi, by w nocy pracować w małym sklepiku. Bije od niej tylko ogromny ból i zwątpienie i przeczucie że jakaś ogromna tajemnica towarzyszy tej dziewczynie. Przyznaje że jej postać interesował mnie bardziej niż walka Ji Hyun o prawo do życia. I nie zawiodłam się bo odkrywanie historii Lee Kyung która w takim stanie trwała od 5 lat, była równie zajmująca jak główny wątek.




Drama naprawdę porusza niezwykle ciekawe kwestie, sam pomysł na historię także udany. Tylko jest jedno wielkie ale... dlaczego tak ją rozciągnęli, na tyle odcinków? Bo naprawdę straciła bardzo wiele na dynamice i stała się totalnie przegadana a tu już mały kroczek do tego żeby napisać- po prostu nudna. I dla wszystkich fanów szczęśliwych pięknych i bajkowych finałów, mam także niedobrą wiadomość, ta drama się w tą stylistykę nie wpisuje. Za to jest bardzo wiele kwestii które ją wyróżnia, przede wszystkich bohaterowie tej historii: skomplikowani, niejednoznaczni, moralnie często trudni do oceny. Nawet te teoretycznie czarne charaktery które mącą, przeszkadzają i knują, tak naprawdę mają swoje powody, dość pokrętne ale zawsze i bynajmniej nie tak płytkie jak w innych dramach.



Muszę jednak zaznaczyć, że jest jedna postać, perełka po prostu, którą na pewno mi utkwi w pamięci na długo. To Pan KOSTUCHA we własnej, niezbyt skromnej acz wielce zabawnej, osobie. To on nadaje finezji całej historii, to on czaruje, jak trzeba zawadiacko pokrzykuje, wkracza w świat ludzi, udaje że historia dziewczyny go nie obchodzi, a tak naprawdę z każdym dniem coraz bardziej się w nią angażuje. Ale to także ma swój cel, bo Pan wysłannik z niebios, tak zupełnie przy okazji, załatwi swoje prywatne sprawy. Wprowadzał taką cudowną przeciwwagę dla trudnych i poważnych spraw dotyczących kwestii życia i śmierci. Dzięki temu został zachowany jako taki balans a przy okazji jeden taki aktor się wspaniale wykazał.
Ta rola przypieczętowała moją fascynację Jung Il Woo, którego oglądałam już w jednej odsłonie pt.Flower Boy Ramyun Shop. Tutaj wydał mi się tak słodki tak romantyczny a przy tym bezczelnie pewny siebie. Łapałam się na tym że śledzę każdy jego uśmiech, kiedy jego skośne oczęta zwężały się jeszcze bardziej i tak cudownie śmiały się do mnie. Jeszcze jedna taka drama i przepadnę z kretesem w jego kwestii, choć przyznaje że przystojność mnie nie obezwładnia, za to urok osobisty i owszem.



Jeszcze słówko o dwóch głównych rolach. Obydwie Panie świetne, z tym że o wiele trudniejszą rolę kreowania dwóch różnych osobowości miała Jo Hyun Jae. Grała na tyle przekonująco, że nie było najmniejszego problemu z rozpoznaniem kto w danej scenie akurat włada ciałem Song Lee Kyung. Drażniący był odrobinę za to niedoszły mąż głównej bohaterki którego grał Bae Soo Bin, prezentował non stop zbolałą minę zbesztanego cocer spaniela. Mnie do końca nie przekonał taką interpretacją akurat skomplikowanego charakteru tego bohatera.

Nie wiem dla kogo jest ta drama. Na pewno dla osób po pierwsze lubiących obracać się w takich magiczno-metafizycznych klimatach, po drugie dla fanów obyczajowej narracji w fabule. No i dla wielbicielek Jung Il Woo, to chyba jego życiowa rola. Dla tego romantycznego wątku z nim w roli głównej warto z pewnością popełnić tę dramę. Wizualnie śliczna ,nie można jej tego odmówić, gdyby jeszcze tylko ścisnęli ją do 12 odcinków, to byłoby to dzieło naprawdę do polecenia dla każdego, a tak jest tylko dla koneserów.

6 komentarzy:

  1. obawiam się, że spełniam wszystkie powyższe kryteria i znów zmuszona jestem dopisać kolejną dramę do nigdy nie kończącej się listy: "must see"... och, życie, życie... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam ten ból, bo lista się nieustannie wydłuża. Nie martwy się jednak, niech ona nigdy się nie kończy, niech zawsze będą dramy do dopisania do must see, życie będzie przez to piękniejsze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tematyka jak najbardziej w moim klimacie, tajemnica życia.I jak sama napisałaś, któż z nas nie zastanawiał się choć raz "kto za mną uroni szczere łzy?"
    Hmmm......Must see jak walerianka to ujęła:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nawet do mnie przemówiło. Mimo wszystko lubię takie eteryczne wątki. :) Tylko szkoda, że nie mam czasu na oglądanie. ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Drama jest dłuższy czas i na mojej liście, która końca nie widzi. Obejrzę na pewno, jestem strasznie ciekawa tej dramy, bo wiele osób sobie ją chwali.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakbyś mi to z ust wyjęła! Od dawna się zastanawiam czy obejrzeć, ale jakoś nic mnie nie przekonywało. Dopiero ta recenzja jakoś mnie pchnęła do przodu i w końcu ściągam pierwszy odcinek ;]

      Usuń